Beata Tyszkiewicz

Beata Tyszkiewicz – Nie wszystko na sprzedaż

Opublikowano: 2 września 2004

Beata Tyszkiewicz – Nie wszystko na sprzedaż. Tym razem Beatę Tyszkiewicz spotkaliśmy nie na planie filmowym, lecz w stołecznym Klubie Księgarza. Jej wspomnieniowej książce „Nie wszystko na sprzedaż” specjalna kapituła przyznała tytuł książki miesiąca

Są ludzie, którzy próbują różnych rzeczy i nic im nie wychodzi. Panią natomiast, czymkolwiek by się zajęła, zawsze spotykają powodzenie, uznanie, laury. Aktorstwo, fotografia, teraz też okazało się, że pani książka została książką miesiąca…

Beata Tyszkiewicz – A ja myślę, że to wyróżnienie otrzymałam tylko przez kumoterstwo. W kapitule, która je przyznawała, byli moi znajomi. Niemniej jednak, jest to dla mnie bardzo miłe i wzruszające. Żałuję tylko, że moja mama tego nie dożyła. Choć pewnie nie byłaby zadowolona z tej książki, bo ona nigdy ze mnie nie była zadowolona. To mnie zresztą bardzo mobilizowało.

Z pani ról także nie była zadowolona?

Beata Tyszkiewicz – Tak, zawsze chciała więcej, miała szereg swoich wymagań w stosunku do mnie. To było dla mnie bardzo ważne.

I to jest pewnie powód tego, że jeśli już się pani czymś zajmuje, to z pełnym poświęceniem. I robi to pani dobrze.

Beata Tyszkiewicz – Staram się tak postępować. Cokolwiek bym robiła.

Które ze wspomnień zawartych w pani książce jest dla pani najważniejsze? Ewentualnie z tych, których pani nie opisała. Bo przecież, jak wynika z tytułu książki, nie wszystko jest na sprzedaż.

Beata Tyszkiewicz – Trudno na to pytanie odpowiedzieć. Te wspomnienia mogłabym przecież ciągnąć w nieskończoność. Mogłabym opowiedzieć znacznie więcej o dzieciach, o moim życiu prywatnym, o mojej matce, o naszym domu… Ale przecież trzeba było zrobić jakąś selekcję. W tej książce starałam się trochę zmienić mój image damy, pokazać, że byłam zwyczajną dziewczyną, a teraz jestem kobietą dojrzałą. Na dodatek już emerytką, w związku z czym robię konfitury, piekę ciasta i mam mniej czasu, niż kiedy…

… kiedy pani intensywnie pracowała zawodowo.

Beata Tyszkiewicz – Tak. Zresztą pracuję nadal.

Właśnie, co pani robi?

Beata Tyszkiewicz – Chcę napisać książkę kucharską z przepisami, które każdej kobiecie wyjdą w każdych warunkach. Bardzo proste rzeczy.

Wszystkie te przepisy wypróbowała pani sama w domu?

Beata Tyszkiewicz – Oczywiście. I – dziękuję – wszyscy żyją.

Chce pani także napisać wspomnienia filmowe, poświęcając je głównie tym ludziom, bez których film by nie powstał, a którzy nie zbierają potem laurów…

Beata Tyszkiewicz – Tym, którzy pozornie są troszkę dalej, których nie dotykają sukcesy. Właśnie o nich.

Czyli chce się pani poświęcić głównie pracy pisarskiej?

Beata Tyszkiewicz – To nie jest praca pisarska. Tak od czasu do czasu sobie coś napiszę, potem to się składa na książkę. Ja nie siadam i nie piszę książki. Nie mam takiej dyscypliny i nie umiem tego robić…

Ale to, co pani pisze, ludziom się podoba.

Beata Tyszkiewicz – Może dlatego, że jest to po prostu bezpretensjonalne. Jak widzę, tak piszę.

Ja pani książki jeszcze nie czytałem…

Beata Tyszkiewicz – O jej, jej. Jaki grzech.

Ale po wysłuchaniu jej fragmentów wydaje mi się, że ma ona wielki walor. Pisze pani z dużym poczuciem humoru i dystansem do samej siebie.

Beata Tyszkiewicz – W naszym życiu poczucie humoru jest niezbędne, bo inaczej by się zwariowało.

Ale nie jest to częste zjawisko.

Beata Tyszkiewicz – Nie zgadzam się z tym. Polacy mają ogromne poczucie humoru.

A jeśli chodzi o aktorstwo, chce pani grać nadal czy w ogóle bojkotuje obecne kino?

Beata Tyszkiewicz – Jeśli dostaję propozycję ciekawej roli albo zaproszenie od kogoś, kogo darzę zaufaniem, sympatią, wtedy praca w filmie sprawia mi naprawdę przyjemność.

Szykuje się coś takiego?

Beata Tyszkiewicz – Teraz np. gram w „Plebanii” reżyserowanej przez Jurka Łukaszewicza, który zaprosił mnie do tego serialu. Następny odcinek będzie reżyserował pan Sztwiertnia, którego też znam, grałam w jego filmie.

Grana przez panią postać zagości w serialu na dłużej?

Beata Tyszkiewicz – Nie, nie mam na to czasu.

W takim razie niech pani zdradzi, co się będzie z nią działo?

Beata Tyszkiewicz – Nie zdradzę. Proszę oglądać serial. Ma pan do odrobienia dwie lekcje: przeczytać moją książkę i oglądać „Plebanię”.

Rozmawiał Zygmunt Włoczewski/KAPiF

Fot. Maciej Racławski/KAPiF

Udostępnij ten post:



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Powiązane treści
Zaproszenie na Galę Akademii Dobrego Stylu
Przed nami kolejna jubileuszowa Gala Akademii Dobrego Stylu!...
Ikony Gracji
Klub Integracji Europejskiej już po raz siódmy w...
W piękny czerwcowy wieczór duet dwóch projektantek –...