Chiński region Ningxia niebawem będzie rywalizował z Bordeaux w kontekście produkcji wina. Plany Państwa Środka są wyjątkowo ambitne, ponieważ zakładają wyprodukowanie 600 milionów butelek do 2035 roku. Ich łączna wartość ma wynieść 3,12 miliarda dolarów.
Choć w Chinach produkcja wina trwa już od dawna, ważna jest również jego jakość. Region Ningxia znajduje się około 2 godzin drogi od Pekinu. Wschodnie podnóże gór Helan charakteryzuje się zróżnicowaną odmianą winogron, dorównującą tej z Bordeaux. Z tego powodu jest to tak ważny obszar.
Dlatego też w ciągu najbliższych czternastu lat Chińczycy chcą znacznie zwiększyć jego produkcję. Wierzą, że jest to dobry sposób na wygenerowanie pokaźnych zysków. Nie wiadomo jednak, w jaki sposób mają zostać wdrożone zmiany. Nie od dziś strona chińska woli nie ujawniać szczegółów swoich wielkich przedsięwzięć. Wiemy jednak, że mają zostać wdrożone procedury „pogłębiania wiedzy o winiarstwie” wśród pracowników tamtejszych winnic.
Już w zeszłym roku eksport tamtejszego wina wzrósł o 46,4%. Produkt trafiał na największe światowe rynki – do Stanów Zjednoczonych, Europy, Australii czy Japonii. Jak pokazał raport Międzynarodowej Organizacji Winorośli i Wina, Chiny zajmują szóste miejsce pod względem światowego spożycia wina i dziesiąte pod względem produkcji w litrach.
Co jednak ciekawe, konsumpcja wina w Chinach spada z roku na rok. Mówi się, że główną przyczyną są trudne warunki klimatyczne oraz niska wydajność. Mimo to rząd mocno naciska na rozwój winnic. Nawet jeśli krajowe zapotrzebowanie będzie na słabym poziomie, Chinom zależy na podjęciu rywalizacji z Europą.
Kolejną ciekawą sprawą jest znaczne obniżenie importowanej ilości wina z Australii. Wszystko za sprawą większego cła, które skutecznie odstraszyło tamtejszych producentów. Australijczycy znaleźli już nowych nabywców swoich szlagierowych produktów, jednak odzyskanie strat prawdopodobnie zajmie trzy lub cztery lata. Ponadto niektórzy producenci mogą nie poradzić sobie bez zysków generowanych z chińskiego rynku.
Z tego powodu Australijczycy liczą na to, że jednak uda im się osiągnąć porozumienie ze stroną chińską. To jednak zdaje się dużym wyzwaniem, które ciężko będzie zrealizować. Mimo wszystko cła wygasają za pięć lat i być może nie zostaną przedłużone. To oznaczałoby możliwość ponownego wkroczenia na tamtejszy rynek.
Po raz kolejny Chiny zamierzają rozpocząć swoją ekspansję od wyjątkowo niskich cen. Lokalni producenci produkują wino wysokiej jakości, jednak jego cena jest niższa od tego produkowanego we Francji. W ten sposób Chiny chcą przekonać do siebie konsumentów. Mimo wszystko zdobycie międzynarodowej renomy może okazać się dużym wyzwaniem.
Przede wszystkim konsumenci mają już swoje marki, które lubią. Ponadto są oni związani z rynkami lokalnymi, dlatego niekoniecznie będzie im zależało na wspieraniu chińskich producentów.
Na rynku krajowym również istnieją pewne problemy, z którymi muszą zmierzyć się producenci wina. Przede wszystkim chińscy konsumenci preferują spożywanie baijiu, czyli znacznie tańszego alkoholu, który zyskał dużą popularność. Ministerstwo rolnictwa uważa jednak, że zbijając cenę wina jeszcze mocniej, uda im się przekonać do siebie klientów. Jak widać strategia chińskich producentów w dużej mierze polega na aspekcie cenowym.
Czy chińskie wino odniesie sukces na europejskim rynku? Na chwilę obecną ciężko to przewidzieć. Zdaje się jednak, że Europejczycy zbyt mocno ufają znajomym markom, aby lawinowo przestawić się na azjatyckich producentów.
Jan Strychacz
“Wschodnie podnóże gór Helan charakteryzuje się zróżnicowaną odmianą winogron, dorównującą tej z Bordeaux.” Akurat w Bordeaux jest uprawianych stosunkowo niewiele odmian.