DANUTA STANKIEWICZ – Żyjemy, póki mamy marzenia
O tym, że jest „kolorowym ptakiem”, nikogo przekonywać nie trzeba – wystarczy spojrzenie na jej włosy i strój, i wszystko staje się jasne. Jest artystką niepokorną i nietuzinkową, choć – jak sama mówi – wielkiej kariery nie zrobiła. A może to tylko kokieteria, bo jej dokonania świadczą o czymś zupełnie innym? Mimo upływu czasu, działa z werwą, bo nadal ma zbyt dużo planów i marzeń, aby odejść na emeryturę
Rozmawia LIDIA DRABAREK
Znamy się od wielu lat, nasze spotkanie proponuję więc rozpocząć od wspomnień. Czy jak większość artystów od zawsze wiedziałaś, że chcesz śpiewać?

Danuta Stankiewicz
Danuta Stankiewicz – Jak większość dzieci brałam udział w różnego rodzaju prezentacjach artystycznych, m.in. recytowałam wierszyki i śpiewałam piosenki na rodzinnych uroczystościach. Robiłam to spontanicznie i cieszyły mnie pierwsze brawa. Kiedy w wieku siedmiu lat zapytano mnie, kim będę, jak dorosnę, z przekonaniem odpowiedziałam: „Zostanę piosenkarką”. Byłam konsekwentna w stosunku do tego dziecięcego zapewnienia, po szkole podstawowej skończyłam średnią szkołę muzyczną, a następnie konserwatorium im. Fryderyka Chopina.
Potem rozpoczęłam studia podyplomowe na Uniwersytecie Warszawskim, na wydziale menadżerskim dla twórców związanych ze sceną.
Danuta Stankiewicz – Bardzo ważnym etapem mojej dalszej nauki było półroczne stypendium artystyczne we Francji. Tam nie tylko rozszerzyłam wiedzę teoretyczną, lecz także rozpoczęłam naukę praktyczną realizacji na scenie. Śpiewanie dla publiczności, ponad 10 tys. koncertów, występy w ponad 30 krajach świata – to są moje największe doświadczenia przez 37 lat pracy artystycznej.
Lubiłam te piosenkarke ciekawa barwa głosu trudne piosenki ale jakoś szybko zniknęła z muzycznego biznesu chyba niedoceniana lansuje się teraz pseudo piosenkarzy a zapomina się o naprawdę zdolnych i ciekawych ludziach
mam 64 lata i pierwszy raz słyszę o tej piosenkarce
Jesienią nie lubię być sama w latach 80ych na listach przebojów