Giselle to ponadczasowy balet twórców francuskiego romantyzmu. Po 25 latach arcydzieło powróciło na scenę Teatru Wielkiego w Warszawie. Długie owacje wieńczące premierę to najlepszy dowód, że taniec może opowiedzieć wszystko, wyzwalając skrywane emocje
Repertuar baletowy najważniejszych domów operowych nasuwa niekiedy analogię do cenionych galerii sztuki, gdzie mamy możliwość obcowania z dziełami mistrzów różnych epok. W naszej kolekcji repertuarowej powszechnie uznanych baletów brakowało od dawna najcenniejszego bodaj, jaki żyje wciąż na scenach świata w swym tradycyjnym kształcie. To właśnie „Giselle” – pisze we wstępie do programu Waldemar Dąbrowski, dyrektor Teatru Wielkiego – Opery Narodowej.
Pomysłodawcą baletu był poeta Théophile Gautier, zainspirowany legendą spisaną przez Heinricha Heinego, a libretto napisał dramaturg Jules-Henri Vernoy de Saint-Georges. Muzykę skomponował Adolphe-Charles Adam, a twórcami choreografii byli baletmistrz Jean Coralli i wspierający go tancerz Jules Perrot.
Prapremiera baletu miała miejsce w Paryskiej Operze w 1841 roku. Po roku miała miejsce premiera w Londynie. Balet wystawiano w wielu krajach, m.in. w Mediolanie, Petersburgu, Nowym Jorku, w Madrycie. Zawsze wzorowany był na paryskiej wersji choreograficznej. Polska premiera w Teatrze Wielkim miała miejsce w 1848 roku. Rrealizacji podjął się Roman Turczynowicz. Przedstawienie spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem publiczności i nie schodziło ze sceny do 1892 roku. Pierwsza powojenna premiera odbyła się w 1960 roku w tymczasowej siedzibie Opery na Nowogrodzkiej. Kolejna premiera odbyła się w 1968 roku w odbudowanym gmachu Teatru Wielkiego. Malarską scenografię, oddającą ducha romantyzmu, i piękne kostiumy przygotował światowej sławy malarz i scenograf Andrzej Kreutz Majewski. Z realizacją kolejnej inscenizacji z 1976 roku balet wyjechał na tournée po Stanach Zjednoczonych, występował też m.in. w Kanadzie, Francji, Hiszpanii, a nawet na Tajwanie. Wszędzie „Giselle” cieszyła się wielkim uznaniem. Ostatnie przedstawienie miało miejsce w Teatrze Wielkim w 1997 roku.
Teraz balet wraca na narodową scenę po 25 latach, w realizacji znakomitej brytyjskiej tancerki Mainy Gielgut. − Kiedy zostałam dyrektorem artystycznym The Austarlian Ballet, pierwszą moją realizacją była „Giselle”. Zarówno przy tej, jak i wielu kolejnych produkcjach dla innych zespołów, dążyłam do przekazania cennej tradycji tego ponadczasowego dzieła, znanego jako „święty balet”, zachęcając wykonawców każdej z ról, aby znaleźli własną interpretację postaci, ale zawsze w poszanowaniu przeszłości. Tylko w ten sposób wielki klasyczny kanon może pozostać ważny w dzisiejszym świecie i utrzymać sztukę baletu żywą i znaczącą – mówi Gielgut.
Balet składa się z dwóch aktów − realistycznego, który rozgrywa się na wsi podczas winobrania, i fantastycznego − przy grobie Giselle. Opowiada historię pięknej, wiejskiej dziewczyny, która zakochuje się w księciu przebranym za wieśniaka. Zakochany w niej leśniczy odkrywa przed dziewczyną prawdę. Giselle traci zmysły i przebija się mieczem. Popada w szaleńczy taniec, który doprowadza ją do śmierci.
Realizacja baletu oparta jest na odtworzonej inscenizacji plastycznej Kreutza Majewskiego, który stworzył projekty scenografii i kostiumów do ponad stu spektakli. Artysta pozostawił po sobie drobiazgowo opracowane projekty dekoracji i kostiumów. W magazynach Teatru Wielkiego zachowały się szczątkowe dekoracje, na podstawie których warsztaty teatralne odtworzyły scenografię artysty. Jest to swoisty hołd pamięci dla światowej sławy polskiego artysty, który w latach 1966−2005 był naczelnym scenografem Teatru Wielkiego.
Polski Balet Narodowy jest kontynuatorem ponad 250-letniej warszawskiej tradycji baletowej, sięga swoimi korzeniami 1765 roku. W gmachu Teatru Wielkiego działa od 1833 roku. − Balet to sztuka totalna. Można nim opowiedzieć wszystko. Trzeba używać języka naturalnego, posługiwać się aktorstwem jak w niemym kinie, ale bardzo współcześnie, bez zbędnej egzaltacji, prosto, żeby trafiało to do publiczności. Ruch ciała tancerza jest formą wyrazu naszej sztuki. Taniec ma budzić głębokie, autentyczne przeżycia, pokazywać namiętności, wyzwalać emocje. Sens sztuki baletowej polega na tym, by nawet przypadkowy widz doznał w kontakcie z interpretacją taneczną wielkich wzruszeń − wskazuje Krzysztof Pastor, dyrektor Polskiego Baletu Narodowego.
Podczas premiery artyści na pewno dostarczyli widzom wiele wzruszeń i emocji, co pokazały długie owacje. „Giselle” to ukłon w stronę klasyki, to lekkość, zwiewność, gracja i wdzięk. To wreszcie najwyższej klasy kunszt taneczny artystów baletu Teatru Wielkiego.
Anna Arwaniti
Fot. Ewa Krasucka, Marta Wódz
Dodaj komentarz