Moda Wojskowa w Codziennym Stylu – Jarosław Gibziński o Rozwoju Woj-Pol i Przyszłości Mundurów

Opublikowano: 7 października 2024

O tym, jak powstała i rozwija się sieć sklepów i marka Woj-Pol, a także o wojnie oraz modzie na wojskowy styl w wywiadzie opowiada Jarosław Gibziński, pomysłodawca i założyciel firmy Woj-Pol.

Co uważa pan za największe wyzwanie w prowadzeniu firmy zajmującej się odzieżą specjalistyczną taką jak mundury dla żołnierzy i innych służb mundurowych?

W zasadzie najtrudniejsze i bardzo ważne jest pozyskanie dobrych i sprawnych producentów. To wymagało cierpliwości i podejścia logistycznego. Kiedy zaczynaliśmy, żaden z producentów z tej i pokrewnych branż nie chciał z nami rozmawiać. Uważali oni, że tego typu sklepy to żaden biznes dla nich, że to się nie sprawdzi. Po kilku latach jednak doszli do wniosku, że ma to sens i jest na takie sklepy zapotrzebowanie. A dzisiaj wręcz sami się zgłaszają do naszej firmy.

Jak rozpoczęła się pana przygoda z firmą Woj-Pol i co skłoniło pana do zajęcia się produkcją mundurów?

To był czysty przypadek. Przyjechałem nad morze i tam zostałem. Otworzyliśmy pierwszy straganik w Mrzeżynie. I tak naprawdę to klienci nas nakierowali na te tory. Zaobserwowaliśmy, że jest popyt na mundury wszelkiego typu. Zmieniliśmy więc branżę. Zacząłem skupować mundury od żołnierzy – zarówno nowe, jak i używane. Często ci sami żołnierze odkupowali od nas te mundury, kiedy ich ponownie potrzebowali. Zorientowaliśmy się też, że cywile również interesują się taką odzieżą.

Jakie wartości i filozofia przyświecają marce Woj-Pol?

Dwie rzeczy – zadowolenie klienta i uczciwość. Zarabianie pieniędzy jest ważne, lecz nie najważniejsze. Czasem pieniądze się wcale nie liczą… Ale lubimy też krytykę. Konstruktywna krytyka ma dużą wartość.

Jakie technologie i innowacje są wykorzystywane w produkcji państwa mundurów i odzieży specjalistycznej?

Korzystamy z najlepszych firm, najlepszych szwalni, najnowszych technologii i materiałów. Sprawdzamy nowości na rynku odzieży dla wojska i służb mundurowych i współpracujemy z najlepszymi wykonawcami. Uczymy się ciągle, aby proponować w naszych sklepach produkty o najwyższej jakości. Z nami rozwijają się też współpracujące szwalnie, produkując też dla nas odzież dla cywilów. Z biegiem czasu producenci zrozumieli, że rynek cywilny jest duży i rozwijający się.

Jakie są różnice między mundurami szytymi dla wojska i innych służb mundurowych a tymi przeznaczonymi dla cywilów pasjonujących się np. paintballem lub myślistwem?

Wojsko ubieramy głównie w mundury galowe i wyjściowe, a cywilów w polowe – do działań w terenie. Wszystkie mundury, przeznaczone do różnych celów, mają swoją specyfikację. Różnią się więc szczegółami kroju i dodatkami. To jest nawet widoczne gołym okiem. Przy okazji dodam, że wszystko jest produkowane ekologicznie, nawet użyte farby są ekologiczne. To dla nas niezwykle istotne. Poza tym produkujemy w Polsce i sprzedajemy w Polsce.

To dobra filozofia. Czy mógłby pan opowiedzieć o procesie projektowania i produkcji munduru od pomysłu do gotowego produktu? Czy to nie jest czasem tajna informacja?

Nie, to jawne sprawy, ale to jest czysty spontan i wariactwo. Nie ma żadnego wymyślnego procesu. I to się sprawdza.

Jakie są plany rozwoju firmy Woj-Pol na najbliższe lata? I czy planuje pan ekspansję na rynki zagraniczne?

Zacznę od ostatniego pytania – tak, otwieramy właśnie sklep internetowy w Anglii. Jeśli zaś chodzi o polski rynek, chcemy poszerzyć nasz asortyment cywilny – tworzymy połączenie moro z wysokiej klasy materiałami.

Jakie cechy wyróżniają pańskie produkty na tle konkurencji?

Te produkty się powtarzają, lecz my wdrażamy szybciej nowe technologie i materiały. Jesteśmy innowacyjni. Jeśli chodzi o mundury dla cywilów, to współpracujemy tylko z firmami, które na co dzień produkują wysokiej jakości odzież innego typu. Dbamy o to, aby mundury rekreacyjne dla cywilów były naprawdę dobrej jakości i wytrzymałości.

Jakie są pana pasje poza pracą zawodową?

W tej chwili skupiam się na pracy, która jest również moją pasją. Był czas, kiedy zajmowałem się survivalem i działałem jako instruktor, prowadziłem różne warsztaty i szkolenia, współpracując z byłymi oficerami Wojska Polskiego. Teraz pochłonęła mnie praca i brakuje trochę czasu na inne zajęcia.

W jaki sposób Woj-Pol wspiera klientów w wyborze odzieży i dodatków dla ich specyficznych potrzeb?

Mamy odpowiednią wiedzę i doświadczenie, aby doradzić niezdecydowanym klientom, ale też porozmawiać z tymi przekonanymi o tym, że wiedzą, czego chcą, a niekoniecznie tak zawsze jest.

Mężczyźni wchodzą do naszych sklepów, czy to w Gdańsku, Zamościu czy Trzebiatowie, myśląc, że wiedzą coś na temat mundurów. Okazuje się często, że nie wiedzą nic albo niewiele. Ale wchodzą do nas jak dzieci – muszą pooglądać, podotykać, wracają czasem kilka razy, zanim coś wybiorą. Pytają też o coś lub my czasem ich pytamy, czego potrzebują.

Woj Pol

Szkolicie pracowników w kwestiach branżowych?

Nasi pracownicy szkolą się w praktyce. Nie mamy jakichś specjalnych szkoleń dotyczących tej branży. W razie potrzeby pytają o szczegóły starszych pracowników.

Czy mógłby Pan podzielić się kilkoma historiami związanymi z wykorzystaniem waszych produktów w praktyce? Czy jest coś, z czego jest Pan szczególnie dumny?

Największym sukcesem, z którego jestem dumny, jest pomoc Ukrainie, gdy wybuchła wojna z Rosją. Robiliśmy to spontanicznie i bezinteresownie. To było dla mnie bardzo ważne. Ale też coś na tym zyskaliśmy – mianowicie bardzo dużo i szybko nauczyliśmy się o produkcji mundurów na konkretne potrzeby wojska ukraińskiego. Dowiedzieliśmy się też wiele o tym, co poprawić w mundurach polskiego wojska, a co z powodzeniem jest wykorzystywane w Ukrainie.

A jak wyglądała ta pomoc?

Od początku pomocy udzielaliśmy dzięki naszemu wojsku, bo to przez nich wysłaliśmy pierwszy transport mundurów, strojów snajperskich. Mieliśmy pewność, że z pomocą polskiego wojska ta pomoc dotrze we właściwe miejsca, do potrzebujących żołnierzy. Przekonaliśmy się w jakimś momencie, że niektóre produkty się nie sprawdzają i zmieniliśmy technologię ich produkcji. Dowiedzieliśmy się m.in., że  nasze apteczki nie są dobre i wycofaliśmy je z rynku. Za namową wojska ukraińskiego testowaliśmy też kamizelki i wkłady balistyczne, sprawdzając w ten sposób, które się nadają, a które nie. To jest też ważne dla naszych żołnierzy. Bo zmieniając na lepsze te produkty, poprawiamy ich bezpieczeństwo i komfort.

Jakie zmiany zauważa pan w branży odzieży specjalistycznej na przestrzeni ostatnich 20 lat?

Doszło do ogromnego postępu technologicznego – zarówno w materiałach do odzieży mundurowej, jak i technice produkcji mundurów. Dużo też zmieniliśmy sami w szczegółach projektów – typu kieszonki, kieszenie na zewnątrz i wewnątrz. Sporo dowiedzieliśmy się od wojska ukraińskiego na takie tematy. Ono po prostu wysyłało konkretne zapotrzebowanie. To było pomocne w dokonaniu trwałych korzystnych zmian w projektach.

Jakie są pana zasady i podejście do zarządzania firmą, które pomagają w osiąganiu sukcesu?

Najważniejsze są dla mnie pasja i zabawa w pracy. Oczywiście nie mówię o niepoważnym traktowaniu spraw zawodowych, lecz o postrzeganiu wszystkiego jako czegoś ciekawego, czasem zabawnego. Chcę traktować pracę nie jak coś męczącego, lecz pasjonującego. I taką dewizę przekazuję swoim pracownikom.

Czy Woj-Pol oferuje kolekcję ubrań inspirowanych mundurami, które mogą być noszone na co dzień przez całą rodzinę?

Tak. Już zaczęliśmy łączyć materiały wojskowe z materiałami cywilnymi. Okazuje się, że to, czego się wszyscy bali, czyli np. łączenie moro ze skórą czy dżinsem, to my to zrobiliśmy. I pomysł wypalił. Jestem przekonany, że kolekcja będzie miała swoich odbiorców i odniesie sukces.

Czy można znaleźć w państwa ofercie mundurowe ubrania dziecięce, które pozwalają najmłodszym miłośnikom stylu wojskowego na włączenie się w rodzinne pasje?

Tak. Mamy kolekcje dla dzieci – od czapeczek, kurtek po koszulki i spodnie. Można więc – poza obuwiem, bo tym się nie zajmujemy – ubrać dziecko w wojskowym stylu. Przy okazji wspomnę, że ubieramy też klasy mundurowe, czyli uczniów szkół wojskowych, policyjnych, OPW, straży pożarnej. Docieramy tam, gdzie działają służby mundurowe. Szyjemy mundury dla młodzieży uczęszczającej do tych szkół według specyfikacji MON-u, bardzo reżimowej zresztą. Co roku szyjemy takich ubrań ok. piętnastu tysięcy sztuk.

Czy dziecku spoza szkoły specjalistycznej można zakupić taki mundur?

Tak, lecz zgodnie z przepisami nie może na nim być pewnych naszywek, np. flagi polskiej czy innych oznaczeń szczególnych, specyficznych dla konkretnej formacji mundurowej.

Jakie korzyści dostrzega pan w noszeniu odzieży inspirowanej stylem wojskowym w codziennym życiu, zarówno pod względem funkcjonalności, jak i estetyki?

Zacznijmy od mężczyzn. Facet, zakładając taki mundur lub podobny, czuje się dowartościowany, męski. To widać nawet na pierwszy rzut oka. To pomaga mu odnaleźć w sobie siłę, determinację, a może nawet poczuć się bardziej pewnym siebie, atrakcyjniejszym. Naszymi klientami są – oprócz wojskowych lub myśliwych itp. – zwykli ludzie z ulicy chcący wyglądać fajnie, poczuć się lepiej. Kobiet zresztą też to dotyczy. Zauważyłem też, że kobiety w mundurach, czy to zawodowych, czy rekreacyjnych, są bardziej wysportowane, odważniejsze, zdeterminowane i pewne siebie… przejmują pałeczkę.

Być może chodzi o próbę wykazania swojej siły i wartości bojowej, czego długo kobietom zabraniano?

Być może tak.

Jakie produkty łączące wojskową funkcjonalność z modowym stylem na co dzień z waszej oferty są najpopularniejsze?

Według mnie to spodnie agresor. To niezwykle modny i dobrze sprzedający się produkt. Potęga.

Chodzi o bojówki?

Tak. Można je włożyć praktycznie do wszystkiego. To nasz produkt flagowy.

Poza tym bardzo dużo sprzedajemy gadżetów do samoobrony. To znak naszych czasów. Ludzie się boją, więc przychodzą do nas z myślą, że kupią coś do obrony, np. paralizator. Naszym celem jest edukowanie ludzi, że warto bronić się z dystansu, więc paralizator nie jest dobrym wyborem. Lepiej zaopatrzyć się w gaz pieprzowy. Poza tym uczulamy na szybką reakcję i np. telefon na policję po użyciu choćby tego gazu. W naszych sklepach sprzedajemy wszystko, co ma związek z samoobroną i jest dozwolone przez prawo, a także noże taktyczne. Ale to już inna historia…

 

rozmawiała: Katarzyna Paskuda

zdjęcia: Katarzyna Paskuda / Agnieszka Gierlach

Udostępnij ten post:



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *