Musical Piloci zaczyna się w 1939 r., a rozgrywa w Warszawie, Londynie, Paryżu i Generalnej Guberni oraz na podlondyńskim lotnisku, by skończyć się w 1947 r. Najważniejsza w niej jest jednak Bitwa o Anglię, w której polscy piloci odegrali niezwykle doniosłą rolę.
– O takim spektaklu myślałem od dawna, tym bardziej że jest to temat bliski mi ze względów rodzinnych: dwaj bracia mojej babci – Maksymilian i Jan Lewandowscy – brali udział w Bitwie o Anglię w Dywizjonie 307I – zdradza Wojciech Kępczyński, autor libretta i reżyser.
– „Piloci” nie są musicalem historycznym – rekonstrukcją faktów. To absolutna fantazja, bliższa sensacyjnej powieści Kena Folleta, niż rozprawom historycznym na temat II wojny światowej, choć wydarzenia historyczne stanowiły oczywiście dla mnie inspirację. Polscy piloci byli fantastycznymi ludźmi, świetnie wyszkolonymi – dodaje.
Błyskawicznie stali się też bożyszczami Anglii, a Winston Churchill twierdził, że jeden polski pilot wart jest dziesięciu innych sprzymierzeńców.
– Opowiadamy tę fabułę współczesnym językiem. Mimo poważnych tematów, nie uciekamy od humoru, żartu czy zabawy słowem. Jest tam dużo piosenek – takich, które stanowią część akcji, ale i też lirycznych, komicznych albo dramatycznych, komentujących to, co się dzieje i pozwalających bliżej poznać bohaterów – mówi Michał Wojnarowski, autor tekstów piosenek.
Jej kompozytorami są bracia Dawid i Jakub Lubowiczowie, którzy deklarują: – Opowiadamy tę historię współczesnym, nowoczesnym językiem muzycznym. Oczywiście są tam utwory, nawiązujące do lat 20. i 30. ubiegłego wieku, ale musical jest zróżnicowany stylistycznie, bo muzyka – pomimo wielu nawiązań do epoki – jest elegancko „ubrana” we współczesny „garnitur”. Usłyszymy właściwe dla musicalu songi, oparte na długich melodyjnych frazach, ale także nowoczesne rytmy i brzmienia. W tym spektaklu weźmie udział 20-osobowa orkiestra.
Bardziej tradycyjne są „Nie obiecuj nic” i „Za rok, za dwa” – piosenka, która w ciągu trzech minut przenosi widzów do Paryża, Warszawy i pod Londyn.
Zakwalifikowano ok. 60 aktorów, wokalistów i tancerzy – artystów znanych ze poprzednich spektakli TM ROMA oraz debiutujących na tej scenie. Jak zwykle główne role będą miały podwójną, a czasami nawet potrójną obsadę, bo spektakl będzie grany siedem razy w tygodniu. O tym, kto wystąpi w pierwszej obsadzie, kilka dni przed premierą zdecyduje Wojciech Kępczyński.
W kwietniu rozpoczęły się próby muzyczne. Trwają próby reżyserskie na salach prób, a w połowie sierpnia zaczną się na dużej scenie. Bardzo zaawansowane są prace nad scenografią i kilkuset kostiumami. Stanowiące integralną część inscenizacji filmy i animacje przygotowuje Platige Image. Kamil Pohl, ich reżyser, podkreśla: – Co ważne, nie animujemy tylko cyfrowej scenografii. Projektujemy i tworzymy całe światy, tworzymy interaktywną animację, tak by filmy i sceniczne elementy stanowiły dopełnienie, a nie kontrapunkt naszej historii.
Nie dziwi więc, że na scenie pojawi się samolot Hurricane. Widzowie będą świadkami – jak zapewnia Tomasz Pałasz, pirotechnik – jednego z największych wybuchów na skalę wszystkich teatrów muzycznych na świecie.
– Za nami ponad sto prób w terenie, bo szukamy rozwiązania, które w sposób powtarzalny, bardzo efektowny, a przede wszystkim bezpieczny zaprezentuje eksplozję na scenie. Sam efekt będzie trwał 2–3 sekundy, ale jego zasięg ma objąć większą część okna sceny. To moment kulminacyjny, więc musi mieć moc – dodaje.
11 czerwca odbył się ostatni, 562. spektakl musicalu „Mamma Mia”, który w sumie obejrzało ponad 0,5 mln widzów. „Pilotom”, których premiera zaplanowana jest na 7 października, a w planach jest ok. 600 spektakli, życzę, by wylądowali z podobnym wynikiem.
Tekst Jerzy Bojanowicz
Plakat: TM ROMA
Dodaj komentarz