Muzeum Historii Fotografii im. Walerego Rzewuskiego w Krakowie kolejny już raz zostało nagrodzone w ogólnopolskim konkursie Sybilla, honorującym najciekawsze muzealne krajowe przedsięwzięcia. O wyróżnionych projektach rozmawiamy z dyrektorem muzeum – Markiem Świcą.
– Nie umiem podać pewnej recepty na sukces, ponieważ zależy on od zbyt wielu czynników. Pewniakiem są arcydzieła, zwłaszcza tworzone w uwielbianych powszechnie stylach. Gustaw Klimt, Leonardo da Vinci, impresjoniści francuscy, a z fotografów na przykład Henri Cartier-Bresson – oni zawsze przyciągną tłumy, niezależnie od tego, jaki byłby kontekst ich prezentacji. Muzeum Historii Fotografii w Krakowie nie jest muzeum arcydzieł, przynajmniej takich, które byłyby masowo rozpoznawane i wielbione. Ta sytuacja automatycznie chroni nas przed pokusą rozleniwienia intelektualnego i narzuca konieczność problematyzowania wystaw.
– Jak pokazuje nasze doświadczenie, uwagę widzów można przyciągnąć bardzo różnymi zagadnieniami. Nasze ostatnie hity to zarówno nagrodzone statuetką Sybilla „My(d)lenie oczu” – wystawa poświęcona szeroko rozumianej percepcji, pełna pułapek wizualnych – jak i ekspozycja poświęcona fotoreporterom z kręgu czasopisma „itd.”, a także surrealizująca wystawa „Osobliwe”, na której zostały pokazane zdjęcia, jak je określili autorzy, „nie-wiadomo-po-co-zrobione” – często złej jakości, ale zawsze tajemnicze i intrygujące. To zestawienie różnorodnych wystaw pokazuje, że interesującą wystawę można zrobić właściwie z każdego tematu. Problem leży w tym, co się ma na dany temat do powiedzenia i jak się to robi.
– Wystawę „My(d)lenie oczu”, nagrodzoną w kategorii Edukacja i książkę „Osobliwe”, która otrzymała Sybillę w kategorii Publikacja zdaje się wszystko dzielić. Wystawa przeznaczona była dla tak zwanego szerokiego odbiorcy, w różnym wieku i dysponującego różnym poziomem wiedzy. Oddziaływała przede wszystkim na zmysły, inspirowała do doświadczania. Wciągała w atrakcyjną i lubianą przez większość ludzi grę z iluzjami optycznymi. Tekst na tej wystawie pełnił rolę uzupełniającą. Pojawił się na ścianach w formie rzucających się w oczy cytatów, raczej intrygujących niż informujących.
Na wystawie dostępne były oprócz tego nierzucające się w oczy kartki w formacie A4 z objaśnieniami pokazywanych zjawisk. Książka „Osobliwe” zaś dotyczy zagadnień niszowych i kontrowersyjnych pewnie dla niektórych, skupia się przecież na śmietniku fotograficznym. Wybór zdjęć i teksty zawarte w publikacji uświadamiają wartość tych osobliwości i na długo zapadają w pamięć. Pierwszą przygodę sensualną i drugą intelektualną łączy pasja, z jaką były tworzone. Bez zaangażowania, które odciska indywidualność autora wystawy, książki czy jakiegoś innego przedsięwzięcia, trudno osiągnąć efekt, który poruszy odbiorcę.
– Do niedawna Muzeum Historii Fotografii funkcjonowało w niewielkiej willi przy ul. Józefitów. Naszą codziennością było przezwyciężanie niedogodności spowodowanych brakiem miejsca i niefunkcjonalnością pomieszczeń. W związku z zakupieniem dla MHF przez Gminę Miejską Kraków budynku dawnej zbrojowni przy ul. Rakowickiej otworzyły się przed nami nowe możliwości. W dotychczasowej siedzibie, której modernizacja właśnie się rozpoczęła, będą mieściły się pracownie konserwatorska oraz dokumentacji obrazowej i przede wszystkim magazyny, w tym magazyny studyjne dostępne dla zwiedzających.
Przestrzenie wystawowe i cała pozostała oferta dla publiczności również zostaną przeniesione na ul. Rakowicką. Mam nadzieję, że nastąpi to już w 2020 roku. Do tego czasu zapraszamy do strzelnicy na ul. Królowej Jadwigi. Mam nadzieję, że nowe możliwości lokalowe wpłyną na wzmocnienie obecności naszej instytucji w świadomości krakowian i Polaków. A także, z biegiem czasu, stanie się ważnym ośrodkiem refleksji nad obrazem fotograficznym o zasięgu międzynarodowym.
___________________
Fot. Muzeum Historii Fotografii w Krakowie
Dodaj komentarz