doping

Największe oszustwa w historii sportu

Opublikowano: 29 grudnia 2019

Profesjonalny sport dawno przestał być już tylko platformą do samorealizacji, spełniania marzeń i ambicji, a przeobraził się niemal wyłącznie w trampolinę do popularności i wielkich pieniędzy. Najlepsi zawodnicy w poszczególnych dyscyplinach, mogą liczyć na olbrzymie apanaże – zarówno związane z występami na sportowych arenach, jak i kontraktami sponsorskimi czy reklamowymi. W pogoni za sławą i materialnymi korzyściami, sportowcy biją kolejne rekordy i przekraczają granice. Niestety, nie tylko te granice, dotyczące pokonywania barier czasowych czy punktowych, ale również te, sięgające poza horyzonty moralne…

Rywalizacja w duchu fair play to zawsze wartość nie do przecenienia w sporcie. Obecnie nie jest to zbyt często oglądany obrazek, dlatego takie zachowania, mimo, iż powinny być traktowane jako norma, nierzadko wywołują dziś łzy wzruszenia. Pogoń za wynikami i pieniędzmi, jakie za nimi stoją, sprawia, że spore grono sportowców sprzeniewierza się zasadom, przepisom i najważniejszym wartościom, takim jak uczciwość. Presja towarzysząca ciągłemu wygrywaniu i chęci posiadania, powoduje, że sportowcy coraz powszechniej sięgają po nielegalny doping. Przestaje wystarczać im wsparcie w postaci zagrzewających do walki stadionowych oklasków, kibicowskich okrzyków i osobistej satysfakcji z osiągania celów, pozwalających wznosić się na wyżyny własnych możliwości.

Historia sportu zna mnóstwo przypadków nieuczciwej rywalizacji. Warto ku przestrodze przypomnieć kilka nieprawdopodobnych osiągnięć i spektakularnych upadków zawodników, którzy zdecydowali się przekroczyć cienką granicę pomiędzy zgodnym z przepisami wspomaganiem a dopingiem.

Zło o wielu obliczach

Dywagując o dopingu w sporcie, zasadniczo można wskazać dwie formy, w jakich on występuje, mianowicie – farmakologicznej i technologicznej. W dużym uproszczeniu – pierwszy typ dopingu dotyczy podnoszenia sprawności i wydolności fizycznej oraz psychicznej, poprzez zażywanie zakazanych środków chemicznych. W przypadku dopingu technologicznego, można mówić o niezgodnej z przepisami ingerencji technicznej w sprzęt sportowy, dzięki czemu, w nowej konfiguracji, daje on użytkownikowi przewagę nad innymi zawodnikami.

Wnikliwi obserwatorzy światowego sportu, zaczynają też dostrzegać inny rodzaj „dopingu”, związanego z kręgami bukmacherskimi, jakie powoli rozpościerają swoje macki i wypaczają wyniki rywalizacji. To specyficzna forma „impulsu”, bowiem obliczona na… zdopingowanie zawodnika czy zespołu, uznawanego za faworyta – do porażki. Kibice nie raz przecierali już oczy ze zdumienia, będąc świadkami kolejnych „dziwnych” rezultatów. Porażki mogą przytrafić się nawet największemu faworytowi, to oczywiste, ale narastająca skala takich zdarzeń i rozstrzygnięć w ostatnich latach, zwyczajnie przeczy zasadom prawdopodobieństwa… Gra toczy się o niewyobrażalne pieniądze.

„A taki był ładny, amerykański”…

Cytat z kultowej polskiej komedii – jak ulał pasuje do upokorzenia, jakiego doznał kolarz szosowy Lance Armstrong (USA). Ostatecznie w 2012 r. ugiął się przed dowodami i przyznał do wieloletniego stosowania dopingu – w postaci erytropoetyny (EPO), testosteronu, hormonu wzrostu, kortyzonu oraz niedozwolonych transfuzji krwi. Oprócz wstydu, zerwania kontraktów sponsorskich, dyskwalifikacji, masy sądowych pozwów, kolarz stracił też wszystkie najwartościowsze tytuły, jakie wywalczył „na zakazanym wspomaganiu” (m. in. 7 zwycięstw w prestiżowym Tour de France). Doping zrujnował również karierę multimedalistce olimpijskiej w lekkiej atletyce – Amerykance Marion Jones oraz kanadyjskiemu sprinterowi – Benowi Johnsonowi, który w roku 1987 zanotował „kosmiczny” czas i rekord świata w biegu na 100 m – 9,83 sekund.

Prawie cztery lata temu, wpadkę dopingową przed wielkoszlemowym Australian Open, zaliczyła słynna tenisistka Maria Sharapova, w organizmie której wykryto meldonium. Jednym z najgłośniejszych przypadków nielegalnego wspomagania, była dwukrotna dyskwalifikacja wybitnego piłkarza Maradony (1991 i 1994 r.), którego najpierw przyłapano na zażywaniu kokainy, a później efedryny. Wśród niechlubnego grona dopingowiczów, byli również Polacy, m. in. bokser Mariusz Wach, który zawalczył „nieczysto” o mistrzostwo świata z Władimirem Kliczką. Na wpadce dopingowej rywala skorzystał natomiast sztangista Szymon Kołecki, któremu po wielu latach zamieniono srebro na złoty medal olimpijski (Pekin, 2008 r.) – po wykryciu niedozwolonej substancji u Kazacha Ilji Iljina. Z bardziej medialnych afer w ostatnim czasie, warto przywołać „systemowy skandal dopingowy” z udziałem reprezentacji Rosji. W konsekwencji zorganizowanej struktury dopingowej w tym kraju, Światowa Agencja Antydopingowa (WADA), wykluczyła Rosję na cztery lata  ze światowych zawodów sportowych (dotyczy to najbliższych Igrzysk w Tokio i Pekinie oraz piłkarskiego mundialu w Katarze).

Techno-kombinacje

Nieco łaskawiej świat sportu obchodzi się na razie z łamaniem i przekraczaniem norm w zakresie dozwolonych parametrów sprzętu. W skokach narciarskich co chwila słyszy się o różnego rodzaju kombinacjach przy wiązaniach lub kombinezonach, co nie przeszkodziło Simonowi Ammannowi w zdobyciu mistrzostwa olimpijskiego, a Norwegom wielokrotnie uniknąć dyskwalifikacji w konkursach. Brak doprecyzowania w przepisach technicznych, zawsze jest polem do różnego rodzaju nadużyć i nadinterpretacji, co skrzętnie wykorzystują kreatywni specjaliści. Do ciekawej sytuacji doszło podczas Olimpiady w Pekinie w roku 2008 – aż 47 z 51 rekordów świata na basenie, zostały pobite przez pływaków ubranych w specjalne kostiumy, zwane „skórą rekina”.

Sam Michael Phelps, pływając stroju ograniczającym do minimum opory wody, zgarnął w Pekinie osiem złotych krążków! Po czasie oficjalnie zakazano używania tego typu kostiumów. Jak się okazuje, oszustwa i kombinacje nie są wyłącznie domeną sportowców z dyscyplin, gdzie rywalizacja oparta jest tylko o wysiłek fizyczny. Kilka miesięcy temu, arcymistrz szachowy – Igors Rausis, w czasie licznych przerw toaletowych, o jakie prosił, został przyłapany na korzystaniu ze smartfona, wyposażonego z oprogramowanie, które pomagało mu w wykonaniu kolejnego ruchu… Na chwilę obecną, za stosowanie dopingu elektronicznego, Łotysz został zawieszony przez federację.

Filozoficzne rozważania o dopingu, czyli „być” albo „mieć”?

Można powiedzieć, że doping zaciera granice między kluczowymi elementami systemu wartości człowieka, czyli „być” i „mieć”. Wydaje się, że większość motywacji u dopingowiczów, związana jest z przywiązaniem do posiadania. Często zdarza się jednak, że sportowcy, którzy łamią zasady fair play, pragną też po prostu „być”, czyli wspiąć się bądź pozostawać na piedestale i stać się obiektem pożądania kibiców, sponsorów oraz mediów. A wszystko po to, aby… „mieć”. W dzisiejszym sporcie w wydaniu zawodowym, „mieć” – oznacza także „być”, a „bycie” jest z kolei utożsamiane z miarą stanu posiadania, zaklętego w słowie „mieć”… Wydaje się jednak, że z tą smutną prawdą mamy coraz częściej do czynienia również w codziennym życiu…

Autor: Paweł Łukasik

Tagi: ,

Udostępnij ten post:



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Powiązane treści
skarpety trekkingowe
Wybierając się w góry, musimy zadbać o odpowiedni strój. O i...
aktywność fizyczna
Dni stają się coraz dłuższe, zza chmur odważniej wychyla się...
Gimnastyka artystyczna
Gimnastyka artystyczna to dyscyplina sportu, budując...
Mazovia Cup
Wdniach 2-3 grudnia hala sportowa Gminnego Ośrodka Sportu i...
AWAKE
Awake, szwedzki producent desek z napędem elektrycznym oraz...