Beata Pawlikowska

Niezwykłe Hawaje oczami Beaty Pawlikowskiej

Opublikowano: 13 maja 2020

Na pewno wrócę kiedyś na Hawaje! Choćby po to, żeby znów zjeść hawajskiego ananasa i posłuchać muzyki granej na ukulele – zapewnia Beata Pawlikowska, która właśnie wydała książkę „Blondynka na Hawajach”, a z nami dzieli się wrażeniami z tej magicznej podróży, wspominając pierwsze wrażenia, podziwiane widoki, spotykane twarze i smaki

Seria pani książek z blondynką w tytule pozwoliła czytelnikom poznać wiele miejsc na różnych kontynentach, m.in. kraje Ameryki Południowej, azjatyckie zakątki, Australię. Tym razem zabiera pani czytelników na Hawaje. Jak wspomina pani pierwsze chwile na tym archipelagu? Jak wyobrażenie o Hawajach wypadło w zderzeniu z rzeczywistością?

Beata Pawlikowska – Pierwszego dnia na Hawajach mrugałam z niedowierzaniem oczami i zastanawiałam się, czy przypadkiem nie wylądowałam na innym archipelagu, dlatego że dookoła rozciągała się czarna pustynia. Dosłownie czarna, pusta, pozbawiona życia pustynia, na której nie rosły nawet najmniejsze trawki. Krajobraz po dawnym wybuchu wulkanu na południu wyspy Big Island. Byłam zdumiona, bo Hawaje zawsze kojarzyły mi się z bujną zielonością, palmami, cudnymi kwiatami i muzyką! Na szczęście te kolorowe Hawaje też wkrótce znalazłam.

Beata Pawlikowska Hawaje

Hawaje to wyjątkowy stan Ameryki Północnej, nie tylko ze względu wyspiarski charakter, lecz wyjątkowy klimat przesiąknięty legendami i wierzeniami rdzennych Hawajczyków. Jacy są mieszkańcy wysp?

Beata Pawlikowska – Najbardziej zaskoczyło mnie to, że na Hawajach jest tak mało Hawajczyków. Zaczęłam wczytywać się w historię Hawajów i znalazłam fascynujące fakty, które miały wielki wpływ na to, jak wyspy wyglądają dzisiaj. Choćby to, że w XIX w. amerykańscy właściciele plantacji trzciny cukrowej potrzebowali robotników, więc sprowadzali ich z Azji. Przypływały statki z tysiącami Chińczyków, Filipińczyków, Japończyków i innych narodowości, a wszyscy oczywiście przywozili ze sobą swoje przyzwyczajenia i przepisy kulinarne. Chińczykom nie smakowały bulwy taro – ulubione przez Hawajczyków – zaczęli więc uprawiać ryż i robić makaron. Do dzisiaj na ulicach hawajskich miast widać bardzo dużo azjatyckich rysów twarzy.

Na ile żywa jest tradycja wśród współczesnych Hawajczyków?

Beata Pawlikowska – Spędziłam kilka dni na najmniej turystycznej hawajskiej wyspie, Molokai, gdzie życie płynie tak jak dawniej. Podobno właśnie do wybrzeży tej wyspy w 650 r. przypłynęli na czółnach pierwsi Polinezyjczycy. W Dolinie Halawy na wschodnim krańcu wyspy wciąż mieszka najstarszy Hawajczyk, który tam się urodził i wychował. Przywitał mnie tradycyjnym hawajskim powitaniem. Położył mi rękę na ramieniu, pochylił głowę, dotknęliśmy się czołami i nosami, jednocześnie nabierając wtedy powietrza, czyli wykonując jeden wspólny oddech. Pilipo Solatorio był ubrany w tradycyjny strój i naszyjnik z orzechów kukui, które są symbolem światła, przyjaźni i pokoju. W dolinie Halawy cały czas żyje się tak jak kiedyś. Na innych wyspach rytm życia jest bardziej współczesny.

Beata Pawlikowska Hawaje

Jakie smaki czekają na turystów? Co by pani poleciła, żeby najpełniej zasmakować Hawajów od strony kulinarnej?

Beata Pawlikowska – Myślę, że to też jest jedna z zaskakujących stron Hawajów. Spodziewałam się jedzenia polinezyjskiego, czyli bulwy taro, słodkich ziemniaków i mleka kokosowego. Tymczasem w restauracjach podaje się typowo amerykańskie jedzenie. Łatwo można też znaleźć kuchnię meksykańską, chińską oraz tajską. Ale jeżeli chciałaby pani spróbować czegoś absolutnie wyjątkowego, to proszę wybrać się na plantację ananasów. Zbiera się je dopiero wtedy, kiedy są dojrzałe, więc są cudownie słodkie i aromatyczne.

Co najbardziej zapamiętała pani z tej wyprawy wśród wulkanów, czarnych plaż i wodospadów? Które miejsce na Hawajach zrobiło na pani największe wrażenie?

Beata Pawlikowska – Na północnym krańcu wyspy Molokai oczarował mnie magiczny las. Rosną w nim niezwykłe, powyginane drzewa obrośnięte mchami, porostami i paprociami. Przez las Kamakou prowadzi wąska ścieżynka aż do skraju urwiska nad cichą, rozległą doliną. Drugie miejsce, które zrobiło na mnie największe wrażenie, było moim celem od samego początku. To najwyższa góra świata – wulkan Mauna Kea, który – mierzony od podstawy znajdującej się w oceanie – ma ponad 10 tysięcy metrów. Dla rdzennych Hawajczyków ma on wymiar świętości.

Beata Pawlikowska Hawaje

Czy Hawaje to miejsce, do którego chciałaby pani wrócić?

Beata Pawlikowska – Tak, na pewno wrócę kiedyś na Hawaje! Choćby po to, żeby znów zjeść hawajskiego ananasa i posłuchać muzyki granej na ukulele.

Dużą wagę przywiązuje pani do duchowej strony życia, pozytywnego myślenia. Czy Hawaje sprzyjają kontemplacji i poszukiwaniu najważniejszych wartości?

Beata Pawlikowska – Oczywiście! Trzeba tylko znaleźć się w pewnej odległości od sklepów, restauracji, lodów, pamiątek, biżuterii i zatłoczonych plaż wyspy Oahu. Na Hawajach jest mnóstwo cudownych zakątków, gdzie można wędrować, pływać albo po prostu siedzieć, medytować, czuć wokół siebie niezwykłą moc przyrody.

Beata Pawlikowska Hawaje

W swoim portfolio ma pani książki podróżnicze, ale również poradnikowe, motywacyjne, pisane na podstawie własnych doświadczeń, w których występuje pani w roli coacha. Przewodnik bardziej przydaje się w życiu czy w podróży?

Beata Pawlikowska Przewodnik przydaje się w każdej wędrówce, szczególnie jeżeli wkraczasz na teren zupełnie nieznany albo kiedy masz poczucie, że zabłądziłeś i nie możesz znaleźć wyjścia. To może się zdarzyć równie łatwo w Honolulu, jak i w życiu.

Rozmawiała Małgorzata Szerfer-Niechaj

Książki podróżnicze w formie e-booka – przegląd nowości

Udostępnij ten post:



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Powiązane treści
Totalnym must have w szafie każdego mężczyzny powin...
Stanisław Lem
Wielcy tego świata muszą rozwiązać problem katastrof...
Wypoczynek z dala od cywilizacji, ale w luksusowych...
Sławomir Zawadzki
Kryptowaluty stanowią...
SAKANA
Nie istnieje jeden przepis na sukces, każda restaura...