Nowy sezon w Teatrze Wielkim Operze Narodowej to dwa spektakle baletowe i cztery operowe, a także przedstawienia z lat ubiegłych, które cieszyły się wielkim powodzeniem wśród publiczności.
− Walczymy o naszych widzów w czasie potrójnie trudnym: wciąż jeszcze odczuwamy efekt popandemiczny, sytuacja na świecie i w Europie jest dramatycznie trudna z powodu wojny, sytuacja gospodarcza jest zatrważająca. I choć dziś nie jest to już ten sam bezpieczny świat, postaramy się zapewnić naszej publiczności niezapomniane chwile w kontakcie ze sztuką prezentowaną na scenach Teatru Wielkiego − Opery Narodowej − mówił na spotkaniu Waldemar Dąbrowski, dyrektor Teatru Wielkiego.
Sezon rozpoczęto baletem „Don Kichot”, który od 1869 roku cieszy się ogromnym zainteresowaniem publiczności, tym razem w choreografii Mariusa Petipy z muzyką Ludwiga Minkusa.
Pierwsza nowa inscenizacja to „Chorus Opera” − widowisko będące połączeniem inscenizowanych fragmentów oper. W programie znajdą się znane partie chóralne z oper, m.in. Pucciniego, Verdiego, Bizeta, Moniuszki, a także monumentalne dzieło Magnus Dominus z „Siedmiu bram Jerozolimy” Krzysztofa Pendereckiego, w którym śpiewają trzy chóry mieszane.
− Chór jest jednym z najważniejszych bohaterów oper − bardzo szczególnym, bo wielopostaciowym, a jednak zawsze tworzącym wspólną, bogatą kreację. Chór rysuje nastrój, komentuje lub wręcz prowadzi akcję – dodaje Waldemar Dąbrowski.
Pierwsza operowa pozycja premierowa to „Moc Przeznaczenia” Giuseppe Verdiego, powstała w 1862 roku dla carskiej opery dworskiej w Petersburgu. Wersja ostateczna, po poprawkach kompozytora, ukazała się na scenie mediolańskiej La Scali w 1869 roku. Spektakl miał polską premierę w Teatrze Wielkim w styczniu 1871 roku. Opera cieszy się ogromną popularnością, nie schodzi ze światowych scen. − Aż trudno uwierzyć, że tak długo czekaliśmy na to intrygujące, szalenie trudne dla reżysera dzieło. Jest to historia skomplikowana i wielowymiarowa – mówił dyrektor artystyczny Mariusz Treliński, który jest reżyserem spektaklu. Wydarzenie powstaje w koprodukcji z Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Jest to trzecie przedstawienie w reżyserii Mariusza Trelińskiego dla Metropolitan Opera. Poprzednie to „Jolanta” Piotra Czajkowskiego i „Zamek Sinobrodego” Béli Bartóka oraz „Tristan i Izolda” Richarda Wagnera.
Kolejna pozycja operowa to „Peter Grimes” Behjamina Brittena, która miała swoją premierę w Londynie w 1945 roku. Dzieło to jest najważniejszą angielską operą, wystawianą na całym świecie. Reżyserii podjął się Mariusz Treliński, który od dawna nosił się z zamiarem wyreżyserowania „Petera Grimesa”. Opera jest realizowana w koprodukcji z The Royal Danish Theatre. Autorem scenografii jest Boris Kudlička.
I kolejna premiera: „Maria de Buenos Aires”. Z Anglii przeniesiemy się do tętniącej życiem stolicy Argentyny. Tango-opera zmarłego argentyńskiego kompozytora Astora Piazzolli, z librettem Horacio Ferrera, miała premierę w Buenos Aires w 1968 roku. Twórca połączył teatr operowy z dynamicznym, pełnym emocji tańcem. Jest to historia owładniętej marzeniami kobiety, która miota się pomiędzy światłem i cieniem, dobrem i złem. Reżyserem spektaklu jest Wojciech Faruga.
W nadchodzącym sezonie powróci do repertuaru arcydzieło baletowe twórców francuskiego romantyzmu – „Giselle” (choreografia: Jean Coralli i Jules Perrot). Premiera odbyła się w Paryżu w 1841 roku. W Teatrze Wielkim balet po raz pierwszy wystawiono w 1848 roku. Kolejne inscenizacje − w 1968 i w 1976 roku. Realizacjom tym towarzyszyła stylowa scenografia i piękne kostiumy Andrzeja Kreutza.
− Polski Balet Narodowy postanowił więc sięgnąć raz jeszcze po malarską wizję wielkiego polskiego scenografa, realizując swą nową „Giselle” w jego odtworzonej inscenizacji plastycznej. To ambitne przedsięwzięcie będzie zarazem hołdem pamięci dla światowej sławy polskiego artysty, który w latach 1966−2005 pozostawał naczelnym scenografem Teatru Wielkiego − dodaje dyrektor Dąbrowski. „Giselle” na warszawskiej scenie jest w opracowaniu choreograficznym Mariusa Petipy w autorskiej wersji Mainy Gielgud, którą stworzyła dla Australian Ballet.
Kolejna premiera to tryptyk baletowy „Beethoven i szkoła holenderska”. Szkoła holenderska to nie tylko malarstwo twórców z XV i XVI wieku, braci van Eycków, Memlinga czy van der Weydena, którzy działali głównie na terenie Flandrii, lecz także znanych kompozytorów i choreografów, których inscenizacje można podziwiać w Nationale Ballet w Amsterdamie. Muzyczną inspiracją dla tryptyku są dzieła Ludwiga van Bethovena, genialnego kompozytora, który miał pochodzenie flandryjskie, chociaż urodził się w Niemczech. Choreografia powstała w oparciu o VII Symfonię Beethovena.
Teatr Wielki nie zapomniał o Roku Romantyzmu Polskiego, który obchodzony jest w 200. rocznicę wydania „Ballad i romansów” Adama Mickiewicza. Wydarzeniem będzie listopadowy koncert „Powiało na mnie morze słów” − cykl pieśni skomponowanych przez Krzysztofa Pendereckiego. − Wybraliśmy dzień 23 listopada, dzień urodzin kompozytora, którego nie ma już z nami od 2 lat, aby przedstawić to ujęte w formę tryptyku, wzruszające dzieło – mówi Waldemar Dąbrowski.
Kanwą cyklu pieśni do poezji polskiej na trzy głosy solowe (sopran, mezzosopran, baryton) z towarzyszeniem chóru i orkiestry symfonicznej stały się strofy Norwida, poetów Młodej Polski i Skamandrytów. W pierwszej części − Ogród zaklęty − można odnaleźć utwory poetyckie, m.in. Kazimierza Wierzyńskiego, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Kazimierza Przerwy-Tetmajera. Część druga – Co mówi noc – powstała w oparciu o wiersze Leopolda Staffa, Aleksandra Wata i Tadeusza Micińskiego. Część trzecia − Adagio-Requiem – z akordami z Chopinowskiej Sonaty b-moll op. 35 i wierszem Norwida „Fortepian Szopena” to motyw przewodni utworu. Prawykonanie cyklu pieśni „Powiało na mnie morze snów” miało miejsce w Filharmonii Narodowej w 2011 roku, a impulsem był Rok Chopinowski (2010) – dwusetna rocznica urodzin kompozytora.
W nowym sezonie nie zabraknie również wielu propozycji repertuarowych, w tym spektakli, które miały premiery w sezonie 2021/22. Na kolejne ekspozycje zaprasza też Muzeum Teatralne i Galeria Opera.
Anna Arwaniti
Dodaj komentarz