Maciej Otrębski
Ustawa została przyjęta przez poprzedni parlament prawie jednomyślnie i podpisana przez prezydenta Bronisława Komorowskiego pod koniec jego kadencji. Wyraził on nadzieję, że także prezydent Andrzej Duda będzie dbał o to, by poziom finansowania systemu obronnego nie tylko się nie zmniejszał, lecz także rósł adekwatnie do sytuacji na wschód od granic Paktu Północnoatlantyckiego. Prawdopodobnie tak się właśnie stanie. Pieniądze te są potrzebne m.in. na sfinansowanie modernizacji technicznej naszej armii. Plan tego przedsięwzięcia został zatwierdzony pod koniec 2012 r. i jest systematycznie realizowany.
Prezydent Komorowski zwrócił też uwagę, że 80 proc. rosyjskiego społeczeństwa akceptuje zwiększanie wydatków na wojsko. – To powinno być dla nas wszystkich sygnałem – powiedział. – Nie po to, aby się ścigać w tym zakresie, ale po to, by jednoznacznie, jak najmądrzej wydawać pieniądze na bezpieczeństwo i na obronę, i jednocześnie wysyłać sygnały, że naszą odpowiedzią nie będzie bezradność i obojętność.
Był to dobry przykład dla innych krajów. Polski rząd przekonywał skutecznie rosnącą część sojuszników z tzw. flanki wschodniej NATO. Udało się zaskarbić przychylność praktycznie wszystkich do bliżej albo dalej idących deklaracji o podniesieniu poziomu finansowania własnych armii. Jeszcze przed kilkoma laty zachodnie kraje NATO deklarowały zmniejszenie wydatków na wojsko. Dzisiaj przywrócenie poziomu 2 proc. PKB na obronność oznacza zwycięstwo zdrowego rozsądku w skali także całego Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jest to odpowiedź na rosnące wydatki zbrojeniowe u naszego wschodniego sąsiada.
Zasadniczym celem planu modernizacji Sił Zbrojnych RP jest rozwój zdolności operacyjnych naszej armii, w tym wzmacnianie potencjału bojowego do realizacji narodowych i sojuszniczym zobowiązań, zgodnie z art. 5. Traktatu Waszyngtońskiego. Jak zaznaczył poprzedni minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak: – Stawiamy na nowoczesne i sprawne Siły Zbrojne, które będą zawsze w stanie ochronić suwerenność naszego kraju, wesprzeć sojuszników oraz pomóc w kryzysie. Wzrasta udział środków przeznaczonych na najnowocześniejsze uzbrojenie i najważniejsze zdolności operacyjne. Wydatki na nowoczesną technikę wojskową rosną systematycznie i już przekroczyły jedną trzecią budżetu Ministerstwa Obrony Narodowej.
Program zakłada, że liczebność Sił Zbrojnych RP wynosić będzie do 120 tys. żołnierzy (w tym do 20 tys. żołnierzy Narodowych Sił Rezerwowych). Podczas konstruowania programu na lata 2013–2022 przyjęto, że priorytetowo traktowane będą zdolności dowodzenia, rozpoznania, rażenia i wsparcia działań. Zaś takie zdolności, jak mobilność, przetrwanie i ochrona wojsk oraz zdolność do wsparcia układu pozamilitarnego w sytuacjach zagrożeń kryzysowych, w tym katastrof naturalnych i humanitarnych, będą rozwijane harmonijnie i doskonalone do odpowiednio wysokiego poziomu.
Wśród priorytetów modernizacyjnych Sił Zbrojnych RP ujęto następujące programy operacyjne: system obrony powietrznej i obrony przeciwlotniczej; śmigłowce wsparcia bojowego, zabezpieczenia i VIP; zintegrowane systemy wsparcia dowodzenia oraz zobrazowania pola walki; bezzałogowe systemy rozpoznawcze i rozpoznawczo-uderzeniowe; indywidualne wyposażenie i uzbrojenie żołnierza; symulatory i trenażery; lotnictwo transportowe; modernizacja wojsk rakietowych i artylerii; kołowe transportery opancerzone; przeciwpancerne pociski kierowane; zwalczanie zagrożeń na morzu; samolot szkolno-treningowy; modernizacja wojsk pancernych i zmechanizowanych.
W walce o kontrakty
Od początku realizację planu modernizacyjnego wiązano z naszą zbrojeniówką. W 2014 r. podczas Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach działalność zainaugurowała Polska Grupa Zbrojeniowa. Konsolidacja miała pomóc polskim firmom w walce o rządowe kontrakty na broń i sprzęt dla naszego wojska. Wybór miejsca nie był przypadkowy. Kielecka impreza to najważniejsze wydarzenie tego rodzaju w Polsce i trzecie pod względem liczby wystawców w Europie. Przed dwoma laty miała wyjątkowe rozmiary z powodu sytuacji na Ukrainie oraz planów modernizacyjnych polskiej armii. Zgromadziła blisko pół tysiąca firm.
Kolejne strategie integracji zbrojeniówki są wdrażane od 2002 r. Konsolidowano po kilkanaście firm, ale z oporami. Doszło nawet do konfliktu, gdy część zakładów zbrojeniowych nie chciała się łączyć wokół grupy Bumar, przekształconej w Polski Holding Obronny. Żeby skończyć konsolidację, w połowie września 2013 r. premier Donald Tusk zapowiedział utworzenie Polskiej Grupy Zbrojeniowej, która miała skupić „wszystkie kluczowe przedsiębiorstwa pracujące na rzecz obronności”, w tym Polski Holding Obronny. Samą PGZ z siedzibą w Radomiu zarejestrowano pod koniec roku. Od tego czasu włączono już do niej wojskowe przedsiębiorstwa remontowo-produkcyjne, spółki nadzorowane przez Agencję Rozwoju Przemysłu oraz grupę Huta Stalowa Wola.
– Wydatki na obronność wzrosną w 2016 r. Chodzi o to, by polskie podmioty, skupione w ramach PGZ, zrealizowały jak najwięcej zamówień – mówił Tomasz Siemoniak. – Od dawna chcieliśmy mieć jednego partnera po stronie przemysłu. Były problemy z realizacją programów badawczych, a wiele projektów grzęzło w konkurencji pomiędzy polskimi przedsiębiorstwami państwowymi.
Wojciech Dąbrowski, ówczesny prezes PGZ, zapowiedział, że to początek tworzenia największego koncernu obronnego w tej części świata. Wyliczał, że docelowo PGZ skupi ponad 30 podmiotów, które zatrudniają 16 tys. osób i mają obroty na poziomie 4,5 mld zł. Dodał, że proces działania PGZ jest podzielony na trzy główne etapy.
– Krótkoterminowym celem jest konsolidacja polskiego przemysłu zbrojeniowego, średnioterminowym – osiągnięcie pozycji lidera w procesie modernizacji polskiej armii i wdrożenie specjalizacji w zakresie oferowanych produktów. Długoterminowym celem jest osiągnięcie pozycji silnej organizacji biznesowej, zdolnej do konkurowania na międzynarodowym rynku uzbrojenia. PGZ chce doprowadzić także do realnego transferu wiedzy do gospodarki, na wzór podobnych koncernów na świecie – zapowiadał Dąbrowski.
Wnioski z audytu
Nowy rząd i jego minister obrony narodowej Antoni Macierewicz przyjrzeli się planowi modernizacji technicznej z uwagą. Zanim jeszcze powstał raport z audytu, można się było dowiedzieć z przecieków, że jest on dla poprzedniej koalicji rządowej bardzo niekorzystny. – Jest przykry – poinformował wiceminister obrony Bartosz Kownacki – i dodał:. – Koszty oferowanego Polsce w ramach programu „Wisła” systemu obrony powietrznej średniego zasięgu zestawów przeciwrakietowych Patriot były trzykrotnie wyższe niż początkowo zakładało MON. Przyszłość śmigłowców Caracal w polskiej armii zależeć będzie od wyników negocjacji offsetowych, prowadzonych przez Ministerstwo Rozwoju. Polska chce zmodernizować czołgi Leopard 2A4, które otrzymała z niemieckiego demobilu. Będzie wówczas jednym z największych użytkowników Leopardów w NATO.
Wiceminister obrony nie krył, że jego zdaniem wynegocjowany i parafowany kontrakt na dostawę śmigłowców Caracal jest gospodarczo niekorzystny dla Polski. Ciągłe zawirowania wokół realizacji programów modernizacyjnych naszej armii przesłoniły pierwszą optymistyczną informację w tym obszarze. Może dlatego, że jej szczegóły utajniono.
W grudniu 2015 r. podpisano umowę o współpracy przy modernizacji czołgów Leopard pomiędzy firmą Bumar-Łabędy, wchodzącą w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej, a niemieckim koncernem Rheinmetall Landsysteme. Wszystkie zostaną zmodernizowane do 2020 r. Kontrakt o wartości 2,415 mld zł obejmuje modyfikację 128 czołgów 2A4 do konfiguracji wozów Leopard 2P4. Zakończył się tym samym wieloletni proces negocjacji i dochodzenia do tego niezbędnego wojskom pancernym rozwiązania. – Bezpieczeństwo Polski zależy nie tylko od sprawnej, stosunkowo dużej, dobrze wyszkolonej armii. O sile państwa stanowi także jego przemysł – powiedział wiceminister Bartosz Kownacki.
Plan źle zaplanowany
Minister obrony Antoni Macierewicz, który wziął udział w dorocznej odprawie kierowniczej kadry MON i Sił Zbrojnych, poinformował, że plan modernizacji armii zostanie zmieniony. Zaznaczył, że program wymaga większych nakładów finansowych i dziękował premier Beacie Szydło za deklarację w sprawie pokrycia tych wydatków. Główne zarzuty, skierowane pod adresem poprzedników, to: niedoszacowanie planu na kwotę ok. 100 mld zł i niepełne wykorzystanie w ubiegłych latach budżetu przeznaczonego na obronność.
Dziesięcioletni program zbrojeniowy to nie tylko skok modernizacyjny dla armii, lecz także koło zamachowe dla gospodarki. Inwestycje w sektor obronny mają ją ożywić, dać zastrzyk nowym technologiom i w miarę możliwości uniezależnić Polskę od zagranicznych dostaw i technologii.
Macierewicz podkreślił jednocześnie, że w ubiegłych latach powodem niewykorzystania wszystkich środków, przeznaczonych na obronność, miała być korupcja i nieudolności aparatu administracyjnego wojska. W praktyce oznacza to, iż plan w obecnej postaci można wyrzucić do kosza i trzeba opracować nowy. Zresztą rząd PiS-u już wcześniej mówił o koniecznej korekcie tego planu.
Obecnie opinie te zyskują dodatkowy argument. Zmiany są konieczne z uwagi na brak możliwości finansowych realizacji wszystkich programów w założonym wcześniej kształcie. – Weryfikujemy te pseudoprogramy – odpowiadał minister Macierewicz na pytanie, co będzie z programami w przyszłość. Wyjaśnił, że zostaną one dostosowane do zagrożeń, jakie realnie rysują się dzisiaj przed Polską.
Dodał też, że nasuwają się jeszcze co najmniej dwa pytania. Po pierwsze, jak mogło dojść do tak ogromnego niedoszacowania programu przez byłe Ministerstwo Obrony Narodowej, i – po drugie – jaki wpływ wyniki „remanentu” będą miały na zdolność bojową armii. Zaniżenie rzeczywistych kosztów programu ma wynikać według ministra Macierewicza z tego, że poprzednicy nie uwzględnili kosztów części zapasowych oraz zużycia sprzętu. Twierdzi on także, że nie uwzględniono wydatków na pozyskanie systemów kierowania walką. Wiele projektów rozpoczęto, ale żadna z dziedzin nie została zmodernizowana, nie osiągnięto zakładanych celów.
Z taką opinią nie zgodził się Czesław Mroczek, wiceminister obrony narodowej w rządzie Ewy Kopacz (obecnie poseł Platformy Obywatelskiej). – Trudno się odnieść do tego, co powiedział minister Macierewicz – oświadczył. – Co to znaczy, że plan nie jest doszacowany? To przecież suma wielu programów. Dopóki nie poznamy szczegółów, słowa ministra Macierewicza pozostają jedynie jego suchymi stwierdzeniami. Trzeba najpierw poznać szacowane wydatki, zawarte w decyzjach cenowych, dotyczących obrony rakietowej i śmigłowców, bo to dwie największe pozycje w programie modernizacji technicznej. Pochłaniają lwią część środków ze 130 mld zł, przewidzianych na modernizację Sił Zbrojnych w perspektywie do roku 2022. Jeśli nie wiemy, jakie MON podjęło decyzje w tych dwóch obszarach, to nie ma o czym dyskutować. Były wiceminister zwraca też uwagę, że MON nie podpisało w tym roku żadnego programu. – To o jakich wydatkach mówimy? – pyta. – Niech się bardziej biorą do pracy, bo do tej pory nie widać efektów ich poczynań.
Minister Macierewicz namawia natomiast żołnierzy, żeby wiedzę o programach modernizacji Sił Zbrojnych czerpali bezpośrednio z informacji MON, ponieważ – jak mówił – będą mieli wówczas pewność, że informacja nie jest elementem jakiejś wewnętrznej rozgrywki lub lobbingu, tylko przedstawia rzeczywiste intencje resortu. Sprawę ma wyjaśnić sejmowa Komisja Obrony Narodowej. Posłowie oczekują od resortu szczegółowych informacji. Obywatele też.
Dodaj komentarz