Andrzej Beczek: Medycyna estetyczna bardzo prężnie się rozwija i staje się atrakcyjną alternatywą dla zabiegów chirurgii plastycznych. Pacjenci coraz częściej decydują się skorzystać z bogatej oferty medycyny estetycznej, dzięki której można uzyskać niesamowite efekty, stosując nieinwazyjne metody, bez użycia skalpela.
Dlaczego z tego nie skorzystać? Pomysł na firmę wyszedł od mojej żony, która jest lekarzem, a od 10 lat zajmuje się medycyną estetyczną.
Patrząc na liczbę pacjentów korzystających z naszych usług, trzeba powiedzieć, że pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Pacjenci obdarzyli moją żonę zaufaniem, a w zamian otrzymują usługi najwyższej jakości i w efekcie upragniony wygląd.
Nie traktuję pracy w klinice zarobkowo, bo wreszcie robię to, co kocham. Żeby być lekarzem medycyny estetycznej, trzeba być też psychologiem, dlatego wiele wysiłku włożyłam w przygotowanie się do wykonywania tego zawodu.
A.B.: Uczestniczymy w światowych kongresach medycyny estetycznej i wdrażamy prezentowane na nich innowacyjne rozwiązania. Śledzimy nowości rynkowe i dajemy naszym pacjentom możliwość skorzystania z najlepszych nowatorskich rozwiązań. Dążymy do tego, aby globalne trendy branżowe jak najszybciej docierały do naszej kliniki.
O.B.: Współpracujemy tylko ze sprawdzonymi, wiodącymi producentami kosmetyków i preparatów farmaceutycznych, takimi jak Croma, Galderma, La Future czy Filorga. Naszym atutem jest także kompleksowa oferta. Oprócz zabiegów niwelujących objawy starzenia skóry twarzy wykonujemy też zabiegi redukujące cellulit, dzięki którym ciało nabiera jędrności. Zabiegi zawsze są dobierane indywidualnie do potrzeb pacjenta, ale zawsze są bezpieczne i skuteczne. Ponadto nasi kosmetolodzy wykonują także zabiegi upiększające: makijaż permanentny, przedłużanie i zagęszczanie rzęs.
A.B.: Nie stawiamy ograniczeń. Nasi pacjenci są bardzo różni, ale większość z nich trafia do nas z polecenia zaufanych osób, co bardzo nas cieszy. Wszyscy mogą liczyć na profesjonalną obsługę, empatię i życzliwą atmosferę.
O.B.: Nie tylko pomaga, ale wręcz jest niezbędna. Bez prawdziwego zamiłowania żadna praca nie przyniesie pożądanych efektów. W moim zawodzie trzeba kochać ludzi, bo pacjenci to wyczuwają. Jeśli przyjmujemy klientów wyłącznie dla pieniędzy, to długo nie poprowadzimy biznesu. Dzięki temu, że klienci czują, że wkładamy w pracę całe serce, mimo ogromnej konkurencji na rynku od lat nie musimy się reklamować.
O.B.: Przede wszystkim wiedza, którą zdobywałam latami, i umiejętności, które na co dzień pozwalają mi osiągać pożądane efekty – ku zadowoleniu mojemu i pacjentów. W Stowarzyszeniu Lekarzy Medycyny Estetycznej w Polsce, do którego należę, wszyscy członkowie wypełniali testy, podsumowane następnie na kongresie.
Proszę sobie wyobrazić, że lekarzy o podobnym poziomie wiedzy do mojego jest u nas w kraju zaledwie kilka procent. Ja pracuję codziennie, a nie dorywczo, uczestniczę w kursach, cały czas się szkolę i rozwijam, żeby być na bieżąco z branżowymi nowinkami i móc zaproponować pacjentom najnowsze rozwiązania w zakresie medycyny estetycznej, a jednocześnie zagwarantować ich najwyższy poziom i bezpieczeństwo.
Ciągłość praktyki sprawia, że moi pacjenci wychodzą z kliniki zadowoleni – z uśmiechem i bez „niedoróbek” widocznych na twarzach klientów innych klinik.
A.B.: Statuetka była uwieńczeniem naszej 10-letniej pracy, ciężkiej, ale wielce satysfakcjonującej i efektywnej.
O.B.: Dla mnie ta nagroda ma wymiar nie tyle biznesowy, ile osobisty, i znaczy dla mnie bardzo dużo, zwłaszcza że jestem cudzoziemką prowadzącą działalność w obcym kraju. W takich chwilach mam poczucie, że lata nauki i pracy nie poszły na marne. Dziś z radością pomagam innym odkrywać w sobie piękno i pielęgnować je.
Rozmawiał Cezary Głogowski
Dodaj komentarz