Państwa nie stać na błędy

Opublikowano: 30 sierpnia 2018

Źle rozumiane cywilne zwierzchnictwo nad Siłami Zbrojnymi doprowadziło do czystek personalnych w instytucjach i dowództwach wszystkich szczebli dowodzenia oraz wprowadziło stan niepewności i zagrożenia wśród żołnierzy. Największy potencjał Sił Zbrojnych, czyli ludzie, został znacznie obniżony – mówi gen. bryg. rez. dr Adam Duda, wiceprezes Fundacji Bezpieczeństwa i Rozwoju Stratpoints, były Szef Inspektoratu Uzbrojenia

Co zaliczyłby pan do najmocniejszych stron narodowej armii i które rodzaje Sił Zbrojnych są ich najmocniejszym filarem? Czy władze dobrze wykorzystują te atuty i krajowy potencjał obronny?

Adam Duda

gen. bryg. rez. dr Adam Duda

– Najsilniejszą stroną naszej – nie użyłbym słowa narodowej, tylko polskiej – armii są ludzie, czyli zarówno żołnierze, od szeregowca do generała, jak i cała rzesza pracowników cywilnych, wspierających ją w wielu dziedzinach. To od ich wyszkolenia indywidualnego oraz zbiorowego – w ramach drużyny, plutonu, kompanii, batalionu, brygady czy dywizji – zależy zdolność bojowa naszych Sił Zbrojnych. To oni i ich morale osadzone na wartościach i właściwie rozumianym patriotyzmie stanowią najmocniejszą stronę naszej armii, aczkolwiek samo wyszkolenie i patriotyzm nie wystarczą do skutecznej obrony przed ewentualną agresją. Potrzebne jest nowoczesne uzbrojenie wszystkich rodzajów Sił , stosownie do ich przeznaczenia. Obecnie najmocniejszym i zarazem najbardziej licznym filarem Sił Zbrojnych są w mojej ocenie wojska lądowe, które posiadają największy potencjał bojowy.

Jeśli chodzi o drugą część pytania, to władze dość specyficznie traktują aktualnie Siły Zbrojne. Cywilne zwierzchnictwo nad Siłami Zbrojnymi, będące standardem demokratycznych państw, jest realizowane w formie przejęcia przez polityków bieżącego dowodzenia nad nimi, co zawsze powinno pozostawać domeną wojskowych. Źle rozumiane cywilne zwierzchnictwo nad Siłami Zbrojnymi doprowadziło do czystek personalnych w instytucjach i dowództwach wszystkich szczebli dowodzenia oraz wprowadziło stan niepewności i zagrożenia wśród żołnierzy. Największy potencjał Sił Zbrojnych, czyli ludzie, został znacznie obniżony. Czy państwo i podatników stać na pozbycie się w krótkim okresie kilkudziesięciu generałów i kilkuset pułkowników, żołnierzy, których wykształcenia i doświadczenia nie odbuduje się w rok czy dwa lata? To ewidentny dowód na marnotrawienie potencjału obronnego. Czystki przeprowadzane w taki sposób i na taką skalę znane są tylko z historii lat 30. w ZSRR i bieżącej sytuacji w Turcji. Czy to są nasz wzorce?

Wystarczy spojrzeć, jak została zdewaluowana rola Sztabu Generalnego WP jako najważniejszego organu planowania i programowania w SZ RP. Czy słychać jakąkolwiek opinię lub stanowisko tej instytucji, chociażby w sprawie kierunków rozwoju i modernizacji SZ RP? Na pewno werbalnie politycy wskazują na potrzebę oparcia procesu modernizacji SZ RP o krajowy potencjał obronny, ale czy faktycznie nastąpiła tu jakaś zasadnicza zmiana w ciągu ostatniej dekady? MON lokuje rocznie w krajowym przemyśle obronnym średnio około 60–65 proc. swego budżetu i to się nie zmienia bez względu na zmianę rządu. Wynika to raczej z ograniczonych zdolności naszego przemysłu, a co za tym idzie – konieczności zakupu zaawansowanych technologii poza granicami kraju, głownie w USA.

Budowa własnego potencjału produkcyjnego to przedsięwzięcie czasochłonne, wymagające konsekwencji oraz cierpliwości, jednak w dłuższej perspektywie zawsze opłacalne. Daje efekt ekonomiczny i zapewnia samodzielność oraz tzw. bezpieczeństwo dostaw. Jest to zadanie dla wielu kolejnych rządów i nie powinno być kartą przetargową w politycznej walce o to, kto bardziej dba o polski przemysł obronny. Jeśli naprawdę chcemy ten przemysł odbudowywać, to powinniśmy – korzystając z licencji i bliskiej współpracy z zagranicznymi firmami – mozolnie budować zarówno kompetencje w zakresie zarządzania produkcją skomplikowanych systemów, jak i kompetencje inżynierskie w zakresie projektowania takiego sprzętu.

Jesteśmy za półmetkiem realizacji Planu Modernizacji Sił Zbrojnych RP na lata 2013–2022. Jak ocenia pan założenia strategii i dotychczasowe efekty? Więcej było porażek czy sukcesów?

– Faktycznie czas szybko płynie i jesteśmy już za półmetkiem realizacji największego po 1989 r. planu modernizacji. Plan ten był bardzo ambitny i ze względu na jego skalę oraz brak doświadczeń w tym zakresie nie ustrzegł się od wielu błędów. Najpoważniejszym wydaje się skala jego niedoszacowania, którą widać dopiero teraz, kiedy kilka dużych programów weszło w fazę realizacji, czyli wydatkowania środków w ramach zawartych umów. Realizacja planu zbiegła się w czasie z tworzeniem od podstaw w MON instytucji dedykowanej realizacji zakupów, czyli Inspektoratu Uzbrojenia. Budowa takiej instytucji wymaga czasu i cierpliwości, zanim zacznie sprawnie funkcjonować. Dlatego należy ten proces kontynuować w kierunku Agencji Uzbrojenia. Na pewno sukcesem realizacji tej części PMT było przeprowadzenie kilkuset faz analityczno-koncepcyjnych, których wynikiem jest opracowanie podstaw merytorycznych do realizacji zakupów prawie wszystkich programów uzbrojenia w postaci Studiów Wykonalności i Wstępnych Założeń Taktyczno-Technicznych. Te dokumenty i doświadczenie zdobyte przy ich opracowywaniu będą teraz procentować.

Sukcesem zakończyły się postępowania na pozyskanie samolotów Casa, samolotów AJT, armato-haubic Krab, moździerzy Rak, systemów przeciwlotniczych Pilica i Poprad, pocisków Spike, modernizacja czołgów Leopard, Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego, niszczycieli min Kormoran, systemu Wisła i wielu innych.

Nie obyło się bez porażek – tymi na pewno były ciągnące się latami, a w końcu unieważniane postępowania, np. dotyczące śmigłowców wielozadaniowych, programu Mustang, Homar itp. Oceniając wykonanie PMT 2013–2022, nie będę obiektywny, gdyż od 2012 r. do końca 2016 r. byłem zaangażowany w jego realizację, ale gdyby nie zatrzymanie w latach 2016–2017 takich projektów, jak system zarządzania polem walki szczebla batalionu – BMS, bezzałogowców Orlik/Wizjer, Homar, to oceniłbym jego realizację jako umiarkowany sukces. Ale lekcję, jaką z tego procesu wszyscy odebraliśmy, powinniśmy wykorzystać przy opracowywaniu i realizacji kolejnej edycji PMT 2017–2026.

Które z niezrealizowanych dotychczas punktów dokumentu są najbardziej zasadne i mogą okazać się korzystne dla armii, a w efekcie dla bezpieczeństwa państwa?

– Realizowane w ramach PMT 2013–2022 zakupy zostały zidentyfikowane przez Sztab Generalny WP jako potrzeby operacyjne i nie podejmę się oceny zasadności ich pozyskania. Na pewno w planie tym są potrzeby o różnych priorytetach realizacji. Przykładem takich potrzeb, których realizacja nie jest priorytetowa, jest cała gama symulatorów i trenażerów do szkolenia. Z kolei typowymi przykładami niezrealizowanych zakupów, które obecnie z perspektywy czasu wydają się korzystne, są programy bezałogowców Gryf i Zefir. Pozyskanie tych systemów zaangażowałoby znaczne środki finansowe rzędu kilku miliardów złotych, a ich możliwości operacyjnego wykorzystania byłyby na obecnym etapie mocno ograniczone, gdyż budowę tych zdolności powinniśmy budować etapowo, kontynuując pozyskiwanie najpierw mniejszych systemów klasy Orlik/Wizjer/Ważka/Albatros.

Jakiego sprzętu najbardziej potrzebuje armia na obecnym etapie, w kontekście założeń modernizacyjnych, sytuacji geopolitycznej i współczesnych zagrożeń oraz postępu technologicznego? Na ile zapotrzebowanie wojska pokrywa się z możliwościami budżetowymi?

– Potrzeby naszych Sił Zbrojnych w zakresie modernizacji powinny być określone w Programie Rozwoju Sił Zbrojnych i Planie Modernizacji Technicznej na lata 2017–2026. Niestety dokumenty te nadal nie zostały opracowane ze względu na opóźnienia w wydaniu przez Radę Ministrów Szczegółowych Kierunków Przebudowy i Modernizacji Technicznej SZ RP na lata 2017–2026. Z deklaracji ustnych MON wynika, że wszystkie dotychczasowe programy modernizacyjne będą kontynuowane. Przyjmując to założenie, najpilniejsze zakupy to dla Wojsk Lądowych – nowe bojowe wozy piechoty (BWP), wyrzutnie Homar, śmigłowce wielozadaniowe i śmigłowce bojowe Kruk, zestawy przeciwlotnicze Narew; dla Sił Powietrznych – systemy bezzałogowe Orlik/Wizjer, nowe samoloty wielozadaniowe, samoloty rozpoznawcze Płomykówka; dla Marynarki Wojennej – okręty nawodne Miecznik/Czapla i okręty podwodne Orka oraz śmigłowce CSAR i ZOP, zaś dla Sił Specjalnych – śmigłowce SOF.

Środki finansowe będące w dyspozycji MON z przeznaczeniem na modernizację SZ RP są bardzo mocno ograniczone. Ograniczenie to zarówno kwota, jaką przeznaczamy na Siły Zbrojne – rocznie 2 proc. PKB, jak i kwota wcześniej zawartych umów, m.in. na programy Wisła, Regina, Rak i wiele innych. W kolejce do priorytetowego finansowania są przecież: Homar, Borsuk, Kruk, Narew itd. Trzeba jasno powiedzieć, że nie ma możliwości sfinansowania w perspektywie dekady wszystkich potrzeb SZ RP przy zachowaniu obecnego poziomu finansowania na poziomie 2 proc. PKB.

Czy uproszczenie procedur pozyskiwania uzbrojenia pomogłoby uzyskać oczekiwane efekty? Jak zapatruje się pan na ideę utworzenia Agencji Uzbrojenia i przełożenie tego kroku na usprawnienie zakupów dokonywanych na rzecz armii?

– Od dawna wskazuję na potrzebę uproszczenia procedur pozyskiwania sprzętu i utworzenia Agencji Uzbrojenia. Uważam, że powstanie Agencji wraz z niezbędnymi zmianami organizacyjno-prawnymi jest szansą na radykalne przyspieszenie i usprawnienie procesu modernizacji SZ RP. Oprócz powołania Agencji Uzbrojenia, nadzorowanej przez MON, niezbędne są zmiany w przepisach, zarówno rangi ustawowej, jak i w regulacjach resortowych. W ramach zmian ustawowych potrzebna jest nowa ustawa o zamówieniach obronnych zamiast obecnej – niedostosowanej do specyfiki zakupów uzbrojenia Ustawy Prawo Zamówień Publicznych, zamiast dotychczasowej ustawy offsetowej niezbędna jest nowa ustawa o potencjale obronnym, określająca zasady ustanawiania i utrzymywania potencjału produkcyjnego lub serwisowego w przedsiębiorstwach przemysłu obronnego. Zmian wymaga też system generowania wymagań i określania potrzeb Sił Zbrojnych, żeby na tym etapie definiować te potrzeby jako zdolności niezbędne do osiągnięcia, bez precyzyjnego ustalania parametrów planowanego do zakupu uzbrojenia. Dopiero w ramach prowadzonej fazy analityczno-koncepcyjnej należy ustalić możliwość zaspokojenia sprzętowego określonych zdolności. Piętą achillesową dotychczasowego systemu była realność określanych potrzeb i wykonalność w zakresie niektórych parametrów. Wśród innych zmian niezbędnych do wprowadzenia są: ograniczenie liczby podmiotów podejmujących decyzje w procesie pozyskania sprzętu wojskowego, reforma systemu planowania, finansowania i prowadzenia prac rozwojowych, w tym realizowanych poza MON, konieczność utworzenia podległego AU centrum testowego, aby wyeliminować sytuacje, w których instytuty badawcze występują w podwójnej roli: wykonawcy i badającego. Niezbędnych zmian w systemie jest o wiele więcej i trudno jest tu wszystkie wymienić.

W jakim zakresie polski przemysł jest w stanie pokryć pod względem ilościowym i jakościowym zapotrzebowanie militarne armii? Czy żeby mieć to, co najlepsze, wojsko musi sięgać po asortyment zagranicznych firm?

– Żadne państwo NATO, nawet USA, nie jest w stanie w warunkach globalnej gospodarki światowej zabezpieczyć wszystkich potrzeb swojej armii w oparciu tylko o swój przemysł. Polska od wielu lat stara się zwiększać udział krajowego przemysłu obronnego w zaspokajaniu potrzeb naszych Sił Zbrojnych, jednak poziom technologiczny naszego przemysłu obronnego nie pozwala na znaczne przekroczenie poziomu 60 proc. dostaw realizowanych przez krajowe podmioty. Chcąc posiadać zaawansowane systemy uzbrojenia na światowym poziomie, zmuszeni jesteśmy – i jeszcze długo będziemy – pozyskiwać uzbrojenie z USA i innych krajów. Ważne jest, aby każdorazowo przy realizacji tych zakupów starać się pozyskiwać technologie i know-how dla naszego przemysłu oraz budować przy tej okazji własny potencjał produkcyjny i serwisowy, uniezależniający nas i gwarantujący bezpieczeństwo dostaw na przyszłość. Jeśli w przyszłości chcemy zmienić przedstawione powyżej proporcje, w celu budowy tego potencjału powinny być powszechnie stosowane zarówno mechanizmy offsetowe – tam, gdzie to faktycznie konieczne, jak i umowy komercyjne i licencyjne.

Drony to przykład postępu technologii obronnych. Jakie inne kierunki rozwoju i prac badawczych nad innowacyjnymi rozwiązaniami są przyszłością w świetle nowych wyzwań związanych z bezpieczeństwem?

– Potrzeb sprzętu jest tak wiele, że trudno będzie je zaspokoić w ramach budżetu MON i we wszystkich tych dziedzinach prowadzić własne prace badawcze. Wobec sytuacji, jaka rodzi się na naszych oczach w relacjach USA – reszta NATO, wydaje się, że szczególnie ważne jest aktywne włączenie się w projekty realizowane w krajach europejskich, np. projekt nowego czołgu, czy w inne projekty międzynarodowe w ramach Europejskiego Funduszu Obronnego. Powinno się wrócić do idei pozyskiwania niektórych zdolności wspólnie z innymi państwami, np. transportu strategicznego i tankowania w powietrzu, systemów bezzałogowych szczebla strategicznego, satelitarnych systemów rozpoznawczych itp.

Jak Fundacja STRATPOINTS przyczynia się do usprawnień w sferze obronności i wzrostu świadomości społecznej? Jakie założenia leżące u podstaw jej powołania i bieżące działania najwięcej mówią o potrzebach państwa w zakresie bezpieczeństwa i kierunkach rozwoju tej sfery?

– W debacie publicznej nad kierunkami rozwoju systemu bezpieczeństwa RP i w szerszym znaczeniu – rozwoju społeczno-gospodarczego Fundacja wykorzystuje potencjał i bogate, często unikalne, niszowe doświadczenie byłych żołnierzy, funkcjonariuszy i pracowników sektora publicznego oraz przemysłu. Budujemy ponad podziałami politycznymi platformę wymiany poglądów i silny ośrodek ekspercki, który może być zapleczem intelektualnym dla instytucji publicznych oraz partnerem przemysłu w budowaniu ich potencjału produkcyjnego.

Dobiegająca końca druga dekada XXI w. przynosi nam całkiem nowe wyzwania. Wydarzenia ostatnich kilku lat w Europie – aneksja Krymu, zamachy terrorystyczne, sytuacja na Bliskim Wschodzie, kryzys imigracyjny – zmieniły nasze postrzeganie bezpieczeństwa. Dynamika tych procesów jest największa od czasu upadku muru berlińskiego. To skomplikowane środowisko bezpieczeństwa wymaga szczególnej wiedzy i doświadczenia nie tylko od polityków, lecz także od żołnierzy – dowódców, szefów, dyrektorów na wszystkich szczeblach dowodzenia. Bardzo ważnym elementem naszej aktywności są działania i programy na rzecz wsparcia żołnierzy weteranów. To dla nich w ciągu ostatniego roku zorganizowaliśmy wiele przedsięwzięć i nadal rozwijamy ten program. Wszyscy uczestnicy procesu decyzyjnego muszą być świadomi zagrożeń i wyzwań stojących przed nimi, ale również powinni być wyposażeni w narzędzia do skutecznej realizacji powierzonych im zadań i misji. Przyszła wojna to zupełnie inna wojna niż ta, którą znamy z historii. To wojna prowadzona w innych niż tradycyjnie obszarach, to wojna hybrydowa, a także wiele działań agresywnych poniżej progu wojny.

W procesie adaptacji systemu bezpieczeństwa do dynamicznych warunków widzimy potrzebę istnienia ośrodka wymiany poglądów, który wykorzystując doświadczenia zdobyte w czasie wieloletniej służby i pracy, w tym na poziomie strategicznym, byłby ważnym głosem w tym procesie. Nasze działania w zakresie strategicznego myślenia o bezpieczeństwie obejmują również edukację proobronną i organizację szkoleń specjalistycznych oraz prowadzenie promocji innowacyjności polskiego przemysłu, a także promowanie rozwoju społeczeństwa informacyjnego. Budowanie świadomości społecznej o środowisku bezpieczeństwa Polski, regionu i obszaru euroatlantyckiego to również jeden z naszych celów działalności. W tym celu publikujemy okresowe raporty i analizy. Współpracujemy z czołowymi ośrodkami analitycznych na świecie.

Eksperci fundacji z obszaru bezpieczeństwa i rozwoju to osoby reprezentujące różne aspekty tych domen, od zarządzania zasobami ludzkimi, przez rozpoznanie, działalność operacyjną, logistyczną i finansową, po dowodzenie, łączność i teleinformatykę. Ważnym elementem decydującym o naszej wartości są osoby wspierające fundację, reprezentujące szerokie spektrum specjalności, od specjalistów PR, prawa, mediów, po wsparcie administracyjne i logistyczne. Partnerami Fundacji w misji edukacyjnej społeczeństwa w zakresie bezpieczeństwa i rozwoju są ogólnopolskie i branżowe media. Jesteśmy też aktywni w mediach społecznościowych.

Rozmawiała Małgorzata Szerfer-Niechaj

 

 

Udostępnij ten post:



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Powiązane treści
Foteliki samochodowe dla dzieci to niezbędny element wyposaż...
Social Media
Pokaż mi swoje social media, a powiem Ci kim jesteś?...
Bitcoin
Każdy, kto miał kiedyś styczność z Bitcoinem ma zapewne świa...
Piotr Krasnodębski
Wiem, że argumenty podawane w teorii wzbudzają wątpl...
Sławomir Jaworski
Podkreślę, że choć sztuczna inteligencja wchodzi w c...
Nowe artykuły
Koszula damska to z pewnością must have w szafie każdej kobi...
Każda elegancka kobieta powinna posiadać w swojej szafie prz...
W obliczu coraz częstszych problemów finansowych coraz więce...