Dariusz Wroński

Polska potrzebuje nowoczesnych śmigłowców

Opublikowano: 4 maja 2016

Ponad wszelką wątpliwość uważam, że docelowo powinniśmy posiadać aż 270 nowych śmigłowców podstawowych klas. To jest nawet nie 50 czy 70, ale docelowo 120 śmigłowców wielozadaniowych, 130 śmigłowców uderzeniowych i dodatkowo 20–22 ciężkie maszyny transportowe – mówi gen. bryg. rez. pil. Dariusz Wroński, prezes zarządu Centrum Wdrożeniowo-Produkcyjnego Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, ekspert Narodowego Centrum Studiów Strategicznych

Gdy przed laty pracowałem w innej redakcji, jeden z moich kolegów przybiegł uradowany z informacją, że będzie miał wywiad z synem Żwirki i Wigury. Było sporo śmiechu. Uświadomiło mi to jednak, jak mocno w naszej świadomości narodowej usytuowane są nazwiska lotniczych bohaterów. Jestem z pokolenia, które z ogromnym zainteresowaniem czytało „Dywizjon 303” Arkadego Fiedlera. Z zapartym tchem śledziliśmy międzynarodowe starty naszych szybowników i pilotów, walczących z powodzeniem w lotach na orientację. Pamiętam też opowieści o tym, że wspaniałe polskie konstrukcje lotnicze nie mogły wejść do produkcji, bo nie pozwalał na to Związek Radziecki. Czy rzeczywiście mogliśmy skonstruować i wyprodukować własny samolot dla wojska?

– Znakomicie wypełnił swoje zadanie nasz samolot szkolno-bojowy TS11 Iskra. W pewnym momencie pojawiła się potrzeba opracowania nowej konstrukcji. Miała to być Iryda, charakteryzująca się jeszcze większymi możliwościami. Program ten został jednak wstrzymany. Takie decyzje zostały podjęte i dzisiaj nie ma co nad nimi dywagować. Ciągle mamy jednak możliwości opracowania samolotu odrzutowego własnej konstrukcji. Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych wyszedł z taką propozycją, aby do roku 2018 stworzyć samolot Grot 2, który będzie doskonałym narzędziem do szkolenia adeptów sztuki walki i latania.

Będą się mogli z niego przesiąść do samolotów wyższej generacji, np. myśliwców F-16. Stać nas na skonstruowanie takiego samolotu i jego wyprodukowanie. Jeżeli zaś chodzi o fascynację lotnictwem, to wynika ona z romantycznego charakteru tej służby. Prawie każdy młody mężczyzna się tym fascynuje. Nic więc dziwnego, że sięgają do historii, a nawet do mitów. Sam przez to przeszedłem.

Ale czy jest zainteresowanie projektem Grot 2 wśród decydentów i ewentualnych producentów?

– Zostały już przeprowadzone próby aerodynamiczne tego modelu. Wykazały jego doskonałe właściwości. Wyprzedza on najlepsze dzisiaj maszyny tej klasy. Jest niezwykle manewrowy i oszczędny w eksploatacji. Mógłby wejść powszechnie do użytku w naszych Siłach Zbrojnych. Czekamy na decyzję. Może to być także hit eksportowy w całej Europie Środkowo-Wschodniej.

A co ze śmigłowcami? Czy nie jest pan zaniepokojony zamieszaniem wokół zakupu nowoczesnych maszyn tego typu dla naszej armii?

– Obecnie Siły Zbrojne RP wchodzą w nowy i nowoczesny wymiar użycia sprzętu na współczesnym polu walki. Wprowadzone już zostały nowoczesne samoloty F-16, Kołowy Transporter Opancerzony „Rosomak” i wiele innych narzędzi, które wspierają żołnierza w walce. Koniecznością stało się zwiększenie mobilności wojsk lądowych i zdolności do rażenia celów z wyższego poziomu zaawansowania technologicznego. Oznacza to, że w wyborze sprzętu dla Sił Zbrojnych już dziś musimy spojrzeć daleko poza horyzont. Rozpoczęliśmy proces, który ma za zadanie przybliżyć nas w maksymalnie krótkim czasie do nowego etapu jakości w sztuce walki i filozofii użycia sprzętu bojowego. Dotychczasowe środki walki – śmigłowce produkcji radzieckiej z lat 70. – muszą ustąpić miejsca nowym.

Kiedy mówimy o wyborze śmigłowca, powinniśmy na pierwszym miejscu uwzględnić oczekiwania dowódców, którzy mają wykonać zadania bojowe. To oni planują wykorzystanie i użycie sprzętu w walce. To oni muszą dokonać analizy i podjąć decyzję, czym, jak, gdzie, kiedy i w jaki sposób wykonać postawione zadanie. Tak jest na każdym szczeblu dowodzenia oddziału, związku taktycznego, operacyjnego czy wyżej. Czasy osiągania gotowości bojowej, udźwig, długotrwałość lotu, krótko mówiąc możliwości taktyczno-techniczne, wyposażenie, oprzyrządowanie, właściwe i nowoczesne systemy nawigacyjne, łączności, uzbrojenia czy wreszcie obrony własnej i wiele innych tak naprawdę determinują wykorzystanie konkretnego typu śmigłowca w taki czy inny sposób. Dowódca musi mieć taki sprzęt, taki śmigłowiec, który stosownie do rozwijającej się sytuacji na polu walki i stosownie do użytego przez przeciwnika uzbrojenia, sprzętu, zaplanuje opcję użycia, zaskakując przeciwnika, uzyskując przewagę lub przejmując inicjatywę aż do zwycięstwa.

Chcę przypomnieć, że państwo takiej wielkości jak nasze, z 38 mln mieszkańców i takim położeniem geopolitycznym, nie może sobie pozwolić na śladowe ilości sprzętu. Przecież limity CFE-1 nie wzięły się znikąd – Polsce przydzielono 130 śmigłowców uderzeniowych. Przy ich tworzeniu uwzględniono, że Polska przy swoim potencjale, choćby ludnościowym, i tak rozległym terytorium może posiadać docelowo właśnie tyle takich maszyn. Pamiętajmy, że te ustalenia to przyjęcie przez państwo bardzo ważnej odpowiedzialności. Sami świadomie nie możemy zmarnować danej nam szansy.

Ponad wszelką wątpliwość uważam, że docelowo powinniśmy posiadać aż 270 nowych śmigłowców podstawowych klas. To jest nawet nie 50 czy 70, ale docelowo 120 śmigłowców wielozadaniowych, 130 śmigłowców uderzeniowych i dodatkowo 20–22 ciężkie maszyny transportowe. Czy to możliwe? Przecież nawet małe państwa Beneluksu takie posiadają. Oczywiście, nie postuluję kupowania takiej liczby maszyn jednocześnie, to raczej wizja pewnej perspektywy, zamiaru, do którego powinniśmy dążyć. Zwiększenie potencjału jest konieczne. Gdybyśmy postawili na rozwój wojsk śmigłowcowych, bylibyśmy w tym zakresie ważnym filarem NATO i Unii Europejskiej. Aktualnie ten potencjał jest zbyt niski. Z jednej strony, ograniczono go do 50 sztuk, z drugiej – podzielono na wszystkie rodzaje Sił Zbrojnych.

Maszyny mają być dedykowane Wojskom Lądowym, Siłom Powietrznym, Marynarce Wojennej i Wojskom Specjalnym, a spektrum zadań bardzo szerokie. W efekcie na wszystkich tych polach śmigłowców jest zbyt mało. Co najwyżej po kilka sztuk do zadania. Dowódcy trudno planować szersze misje o charakterze taktycznym, operacyjnym, na rzecz brygad, dywizji, gdy ma się do dyspozycji niewielką liczbę śmigłowców transportowych czy uderzeniowych. Ich użycie staje się utrudnione, mało efektywne lub niewykonalne. Co zrobi odpowiedzialny dowódca z małą ilością śmigłowców? Zamiast do walki, przesunie je do odwodu. Będą czekać.

Z analiz prowadzonych w Siłach Zbrojnych wynika, że śmigłowce rodziny Mi i W-3, mogą w znacznej liczbie służyć do 2022 r., a nawet dłużej – po remoncie głównym do ponad 2030 r., czyli więcej niż 15 lat. W światowym lotnictwie to nic nadzwyczajnego. Dajmy szansę pełnego wykorzystania resursów godzinowych, jakie jeszcze posiadają nasze śmigłowce.

A gdybyśmy mieli potrzeby wypunktowania planu modernizacji polskiego lotnictwa, to na co by pan zwrócił szczególną uwagę?

– Wszystkie uwarunkowania, wynikające z szeroko rozumianej wojny hybrydowej na wschodzie, geopolitycznego położenia oraz doświadczenia z lokalnych konfliktów zbrojnych, wskazują, że: w pierwszej kolejności Polska powinna zaopatrzyć się w nowoczesne śmigłowce uderzeniowe w ramach Programu KRUK; w drugiej, pozyskać śmigłowce wsparcia bojowego i zabezpieczenia – nie spiesząc się w negocjacjach przy pozyskaniu wspólnej platformy czy różnych platform, różnych typów, do różnych zadań dla śmigłowców; w trzeciej – pozyskać ciężkie śmigłowce transportowe; następnie dokonać rozróżnienia potrzeb zadaniowych różnych rodzajów wojsk i rodzajów Sił Zbrojnych, gdzie różne typy śmigłowców przeznaczone są do różnych zadań; zabezpieczyć okres przejściowy 8–10 lat, techniką rodziny Mi i W-3 poddaną lekkiej modernizacji czy modyfikacji i remontowi, dając szansę pełnego wykorzystania resursów godzinowych, jakie jeszcze posiadają nasze śmigłowce; wdrożyć nowy sprzęt, tworząc tzw. zakładkę pokoleniową do osiągnięcia statusu combat ready przez wszystkie załogi śmigłowcowe nowo pozyskanego sprzętu i osiągnięcia gotowości bojowej przez elementy zabezpieczenia, logistyki, dowodzenia itd.; zapewnić możliwość przygotowania młodych pilotów do mentalnej zmiany filozofii użycia śmigłowców oraz skoku technologicznego w nowej technice, w tym ciągłość w szkoleniu, pilotażu i doskonaleniu się na poligonach; pilnie utworzyć w resorcie obrony narodowej jedno biuro programów śmigłowcowych, koordynujące pracę wszystkich rozproszonych zespołów, podobnie jak to miało miejsce w czasie wdrażania F-16 i Rosomaka; uaktywnić i wykorzystać gotowy do działania potencjał innowacyjnych rozwiązań instytutów naukowych w tym Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, Wojskowej Akademii Technicznej i polskiego przemysłu.

Czyje z propozycji, jakie napłynęły od zagranicznych dostawców, są według pana najlepsze?

– Kiedy powstaje koncepcja wymiany parku sprzętowego, w tym przypadku śmigłowców, każdy, kto zajmuje się taką produkcją, chciałby zaoferować swoje śmigłowce. Nie zawsze jest jednak w stanie spełnić wymagania zamawiającego. Mam wrażenie, że tak jest obecnie. Do przetargu na dostarczenie śmigłowców wsparcia czy wielozadaniowych wystartowały trzy firmy. Chyba wszyscy się przeliczyli. Proponowano np. wersje uproszczone dla tzw. państw ubogich, a my się do nich nie zaliczamy. Nie zaproponowano najlepszych wersji, które sprzedano w swoich krajach. Czy mamy prać w pralce Frania, skoro są znacznie lepsze? Proponowano nam też nowe konstrukcje, nigdzie dotąd niesprawdzone – mieliśmy być dla nich poligonem doświadczalnym. Dlatego nie dziwi mnie, że sprawa nie może doczekać się finału. Mamy twardy orzech do zgryzienia. Problemem jest też zawarcie tzw. umów offsetowych. Jesteśmy w tym zakresie ostrożniejsi po doświadczeniach z F-16. Tamten offset niewiele nam dał. Brakowało doświadczenia w takich negocjacjach.

Kolejne pytanie jest dosyć kłopotliwe, ale musi ono paść. Co należy zrobić, żeby poprawić w Polsce bezpieczeństwo lotów? Mamy bowiem za sobą czarną listę katastrof.

– To przesadne stwierdzenie.

Przypomnijmy więc. W 2003 r. spadł śmigłowiec z premierem na pokładzie. W 2008 rozbiła się CASA z elitą polskiego lotnictwa. W 2009 mieliśmy wypadek Bryzy. A w końcu katastrofę TU 154 M pod Smoleńskiem.

– Polscy lotnicy tak mało latają treningowo, że często nie byli do swoich zadań dobrze przygotowani. Panaceum na to jest latać jak najwięcej we wszystkich warunkach. Dajmy ludziom możliwość treningów, a będzie lepiej. Ze swojego doświadczenia jako pilota i dowódcy wiem, że należałoby powrócić do takiej struktury, w której lotnictwo, dedykowane Wojskom Lądowym, było zarządzane przez dowódcę ogólnowojskowego. To samo dotyczy lotnictwa Marynarki Wojennej.

Czego spodziewa się pan po targach Air Fair 2016?

– Należałoby zwrócić uwagę, że targi organizowane są w 100-lecie lotnictwa polskiego oraz 70-lecie powstania Aeroklubu Bydgoskiego. Cała organizacja tego przedsięwzięcia jest więc wyjątkowa. Na terenie Wojskowych Zakładów Lotniczych Nr 2 w Bydgoszczy odbędą się nie tylko targi, lecz także wystawy i prezentacje. Budzi to systematycznie rosnące zainteresowanie mieszkańców tego miasta, ale także przybyszy z zewnątrz. To bardzo cieszy. Targi obejmują nie tylko sprzęt lotniczy, lecz także wszystko, co mu towarzyszy – sprzęt do zabezpieczenia lotów, wyposażenie obsługi samolotów, symulatory lotnicze.

To wszystko, co wspiera lotnictwo zarówno skrzydlate, jak i wirnikowe. Ja jestem tym bardzo zainteresowany, a szczególnie nowościami, których, jak sądzę, nie zabraknie. Ważną rolę odgrywa w tym polski przemysł, który już stanowi silną konkurencję dla firm zagranicznych. Czas najwyższy, żeby to, co zostało wynalezione przez polski przemysł i współpracujących z nim naukowców, znalazło powszechne zastosowanie w naszej armii i trafiło na rynki zagraniczne.

Rozmawiał Czesław Rychlewski

Udostępnij ten post:



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Powiązane treści
Port Lotniczy Olsztyn-Mazury
Od 2016 r. położony w sercu regionu Port Lotniczy Ol...
Michał Wieczorek
Kiedy siada za sterami niewielkiej Cessny, świat doo...
Chiński samolot C919
Chiński wąskokadłubowy samolot pasażerski C919 może być już...
odszkodowanie za opóźniony lot
Nie da się ukryć, że era bezproblemowej i punktualnej podróż...
Polska armia
2 miliony osób zmuszonych do ucieczki i głód w wielu częścia...