Warszawskie Towarzystwo Wioślarskie

Warszawskie Towarzystwo Wioślarskie ma 140 lat

Opublikowano: 1 października 2018

Spotykamy się w pięknym, nowoczesnym budynku – najnowszej inwestycji, które wykonało Warszawskie Towarzystwo Wioślarskie. Inwestycja ta  jest doskonale widoczna na wiślanych bulwarach.

Obecna siedziba Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego to nie tylko najnowsza, ale również największa państwa inwestycja?

Bogusław Siennicki – Tak, to nasza największa inwestycja – wcześniej odbyła się odbudowa przystani, która została oddana do użytku w 1928 roku. Po wojnie dwie kondygnacje były zniszczone, został jedynie poziom hangaru, ale została odbudowana jedna kondygnacja. W 1948 roku wyrzucono nas z tego klubu, zeszliśmy do podziemia.

Bogusław Siennicki - prezes Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego

Bogusław Siennicki

W 1962 roku pozwolono nam otworzyć przystań na Cyplu Czerniakowskim. Wcześniej jednak działalność cały czas trwała – członkowie spotykali się nawet w czasie wojny. W tym roku obchodzimy 140-lecie naszego istnienia od 1878 roku – powstaliśmy ukazem carskim. Jest to oficjalna data powstania sportu polskiego – dlatego jestem dumny, że mogę być prezesem takiego towarzystwa.

140 lecie to wspaniały jubileusz – czy organizują państwo jakieś specjalne wydarzenia z tej okazji?

Bogusław Siennicki – Mamy cały cykl imprez – główne dwie imprezy to otwarcie i zamknięcie sezonu. Zawsze odbywa się msza w naszej parafii, więc ci, którzy mają chęć, przychodzą – są tam też organizowane poświęcenia łodzi. Nie jesteśmy klubem katolickim, każdy może tu znaleźć coś dla siebie, ale jest to dla nas dopełnienie duchowe, czas na przemyślenie pewnych rzeczy, zadumę nad tym, w co wierzymy, dla kogo coś robimy.

Jak wygląda ten sport w oczach młodzieży, która ma nową religię, jaką jest technologia? I czy jest to sport prestiżowy?

Bogusław Siennicki – Wioślarstwo jest uważane za sport niszowy – nie tak jak np. w Stanach czy Niemczech, gdzie jest to sport uniwersytecki, w pewnych kręgach modny, gdzie uprawia się turystykę wioślarską. Tam jest to prestiż, głównie z powodu ograniczonej dostępności tej dyscypliny, jej wspaniałych tradycji, no i wysokiej ceny – dobra „ósemka” kosztuje ok 200 tys. złotych. W Polsce sprzętu się nie produkuje, wszystko trzeba kupować za granicą. Jest to sport elitarny i u nas, i na świecie. Przynależność do takiego klubu to elita sportowa.

Do towarzystwa należała niegdyś śmietanka warszawska – arystokraci, inteligencja, ale też kupcy – Sienkiewicz, Prus, Żeromski, hrabia Branicki był prezesem, przewijał się tu konglomerat wspaniałych osobistości.

Kiedyś pływało się w melonikach, garniturach. I nagle obok tych ludzi stworzył się spontaniczny ruch. Sama nazwa też wskazuje, że jest to towarzystwo – nie klub sportowy, tu była cała otoczka. Mamy jeszcze budynek na ul. Foksal – hrabia Branicki podarował tę ziemię, a towarzystwo wybudowało na niej swoją siedzibę. Dzięki mądrości naszych antenatów ten budynek nas utrzymuje.

Wracając do młodzieży, nasza dyscyplina praktycznie nie funkcjonuje w dziecięcej świadomości. Zmieniamy to, prowadząc autorski program – Wioślarski Tytan Warszawy, w ramach którego odwiedzamy szkoły z ergometrami wioślarskimi i przeprowadzamy atrakcyjne rozgrywki wraz z wizualizacją wyścigu. W finale fundujemy taki ergometr zwycięskiej szkole. Ja takiego zaangażowania, jak u tych dzieciaków, nigdzie indziej nie widzę. W ubiegłym roku szkolnym zakończyliśmy już V edycję tego programu i mamy wymierne efekty: oprócz sygnałów z organizacji akademickich, że coraz więcej studentów miało już okazję wiosłować w szkole, w tegorocznych Mistrzostwach Polski dwóch uczestników programu zdobyło złote medale w kategorii jedynek juniorów i juniorów młodszych.

Czy trzeba mieć szczególne predyspozycje do tego sportu?

Bogusław Siennicki – Mówi się, że w tej dyscyplinie najważniejsza jest „głowa” i że jest to sport dla ludzi inteligentnych. Wiadomo, że smukła sylwetka i długi zasięg nóg i ramion są bardzo ważne, ale widzieliśmy wiele przykładów, w przypadku których kluczowe było nastawienie i samozaparcie. To dyscyplina kompletna, w której trzeba wykazać się siłą, wytrzymałością, „wyczuciem wody”, czyli delikatnością ruchu i właśnie „mocną głową”, która pozwoli na walkę z bólem i wykorzystanie jak największych zasobów ciała.

Jak bardzo technologia gra tu rolę – nowoczesne materiały, ergonomia wiosła?

Bogusław Siennicki – Na początku były to łodzie mahoniowe, ze sklejki drewnianej – jak meble. Piękne i dostojne. Niestety sprzęt szybko się niszczył i był dość ciężki. Obecnie wszystkie łodzie sportowe konstruowane są z włókna węglowego tak, by uzyskać jak największą sztywność, przy minimalnej, określonej limitami wadze. Producenci prześcigają się w tworzeniu nowych kształtów łodzi i wioseł, jednak nadal decydujące znaczenie ma osada: jej moc, technika i zgranie. Bardzo ważną rzeczą jest troska o ten drogi sprzęt, ponieważ każde zaniedbanie obniża komfort pływania. Dobry, zadbany sprzęt pozwala wioślarzowi na poczucie bycia „sam na sam” z naturą, z wodą, pozwala skupić się na technice, czuciu wody i odprężeniu.

Wspomniał pan o sukcesach sportowych.

Bogusław Siennicki – Ostatnie 10 lat to czas zbierania owoców pracy trenerskiej i ponownej możliwości trenowania „u siebie”. Od 2001 roku Marcin Brzeziński regularnie występuje w reprezentacji kraju, od kilku lat w kadrowej ósemce – koronnej konkurencji w wioślarstwie, przywożąc m.in. V m-sce IO w Pekinie 2008 czy brązowy medal Mistrzostw Świata 2014. Zawodniczki wagi lekkiej stworzyły wspaniałą grupę i atmosferę pracy, dzięki czemu w składzie A. Renc, J. Halko, W. Deresz i J. Dorociak prześcigały się w przywożeniu kolejnych trofeów i zdążyły nas przyzwyczaić do takich sukcesów, jak mistrzostwo świata (czwórka podwójna wagi lekkiej 2012), wicemistrzostwo świata (dwójka podwójna wagi lekkiej 2009) i wszystkie kolory medali Mistrzostw Europy niemal rokrocznie od 2009 roku.

Obecnie wielkie nadzieje pokładamy w Joasi Dorociak, która bardzo mocno liczy się w walce o medale w Tokyo 2020.

Tymczasem największym współczesnym osiągnięciem jest brązowy medal olimpijski Joanny Hentki z Rio 2016. Startujemy w najważniejszych zawodach i liczymy się na świecie, ale przede wszystkim szkolimy młodzież od podstaw – to u nas stawiają pierwsze sportowe kroki i przygotowują się do Mistrzostw Polski.

A jak jest ze sponsorami?

Bogusław Siennicki – Warszawskie Towarzystwo Wioślarskie utrzymuje się z dofinansowań m.st. Warszawy na szkolenie dzieci i młodzieży, jednak system sprzyja dyscyplinom drużynowym, w których liczy się ilość. My chcielibyśmy stawiać na jakość, bo tego też wymaga specyfika naszej dyscypliny. Pomagają więc indywidualni darczyńcy, pasjonaci.

Czy jest szansa, żeby zrobić zawody na Wiśle?

Bogusław Siennicki – Zawody na Wiśle organizujemy regularnie od niepamiętnych czasów i ścigały się tutaj największe sławy polskich wioseł. Regaty w tym miejscu nigdy jednak nie będą miały dużej wartości sportowej, bo Wisła nie jest sprawiedliwym i przewidywalnym akwenem. Mogą być jednak bardzo widowiskowe, co ostatnio było trudne z powodów relacji na linii sporty wodne – Wisła – miasto. Teraz, za sprawą nowego obiektu i planowanego pomostu – wszystko może się zmienić. Na to liczymy. Tutaj bije serce wielkiej metropolii, mamy wspaniałe tradycje i przykłady ze wszystkich stron świata. Wierzę, że wrócą jeszcze czasy prestiżowych wydarzeń sportowo-kulturalnych z łódkami wioślarskimi w centrum.

Proszę powiedzieć jeszcze coś więcej o tej inwestycji – nowym budynku.

Bogusław Siennicki – Jest to podsumowanie ostatnich burzliwych dziejów Towarzystwa.  Zniszczenie całego mienia, jego odbudowa, odebranie praw własności, stopniowe ich odzyskiwanie i wreszcie krok do przodu – stworzenie miejsca, gdzie znowu mogą spotykać się ludzie z dumą noszący emblematy Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego. Jest to obiekt samofinansujący się, dwa ostatnie piętra przeznaczone są na wynajem. Część sportowa to nowoczesne obiekty treningowe przygotowane specjalnie do treningu wioślarskiego, z pięknym widokiem na panoramę miasta i Wisły. Wyjątkowym elementem jest basen wioślarski – jedyny w Polsce tak przestronny i stylowy.Warszawskie Towarzystwo Wioślarskie

Jest doskonały do prowadzenia pierwszych lekcji wiosłowania, a także doszkalania profesjonalistów.

W przeciwieństwie do ćwiczeń na wodzie – wybacza błędy, a trening odbywa się w komfortowych warunkach bez względu na pogodę. Basen jest głównym punktem nowego kierunku działalności – zajęć team-buildingowych dla kadr kierowniczych, które wprowadzamy do naszej oferty.

Siłownia jest przystosowana do treningu wioślarskiego, a wyposażenie renomowanej firmy Technogym gwarantuje treningi na najwyższym poziomie.

Tuż obok znajduje się ergometrownia: multimedialna sala, w której można organizować prawdziwe zawody wioślarskie na ergometrach z wizualizacją wyścigu na ekranie.

Warszawskie Towarzystwo WioślarskieErgometry wioślarskie firmy Concept2 to urządzenia do profesjonalnego treningu wioślarskiego, na których wyścigi stały się wręcz oddzielną dyscypliną sportową.

Na tej sali prowadzimy również zajęcia ergo-fit – jest to nowinka z zachodu, gdzie fitness łączy się ze spinningiem, a trening maksymalnie urozmaica się i skraca.

Sercem budynku jest sala klubowa z pięknym przeszkleniem na basen wioślarski.

Zamierzenie jest takie, by stworzyć wygodną i kameralną przestrzeń dla członków Towarzystwa i dla rodziców czekających na swoje pociechy po treningu. Salę tę można łatwo powiększyć poprzez odsunięcie akustycznej ścianki, w celu zorganizowania przestrzeni konferencyjnej na wydarzenia klubowe, a także na wynajem. Docelowo wszystko ma być wykończone w unikalnym wioślarskim stylu.

Poziom -1 to strefa typowo wioślarska, z wyjściem na Wisłę. Ma to być komfortowa przestrzeń do treningu na wodzie, jednak zawirowania polityczne i urzędowe powodują, że wciąż czekamy na możliwość ustawienia pomostu wioślarskiego.

Jaka jest misja Towarzystwa?

Bogusław Siennicki – Od początku istnienia był to ruch patriotyczny: powstaliśmy żeby krzewić kulturę fizyczną i patriotyzm – i tu pod tym płaszczykiem sportu stworzyła się elita. Przez sport ludzie coś reprezentują – można powiedzieć, że jest to patriotyzm i miejscowy, i narodowy. Młode osoby, które zaraziły się tym entuzjazmem, zbudowały jedną, potem drugą przystań drewnianą. Działaliśmy też prospołecznie – powstała szkoła na Powiślu, jadłodajnia i przytułek dla ludzi ubogich. To członkowie WTW organizowali to z własnych środków. W 1920 r. Warszawskie Towarzystwo Wioślarskie wystawiło, umundurowało i uzbroiło własnym sumptem 5 kompanii. Z sanitarką zakupioną z własnych środków. I walczyliśmy z bolszewizmem – to jest realny wkład w historię Polski. I za to dostaliśmy tę ziemię, przyznał nam ją Piłsudski.

Obecnie pokazujemy innym klubom, że można zrobić fantastyczne wyniki, wychodzimy z inicjatywą, przychodzimy z pomysłami – tym konkurujemy z innymi.

Tym bardziej, że od czasów powstania Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego ciągle musimy o coś walczyć. To już jest moja ostania, trzecia kadencja. Chciałbym wrócić do przedwojennej formuły, zacząć zapraszać tu ludzi biznesu, intelektualistów, skupić tu taką śmietankę, wzorem krajów anglosaskich i stworzyć elitę, która będzie zainteresowana tym, żeby coś tutaj dołożyć, a nie tylko tym, co klub może jej dać. Mam nadzieję, że to marzenie się spełni.

Warszawskie Towarzystwo Wioślarskie - siedziba

_______________________

Rozmawiał Mariusz Gryżewski

Fot. Mariusz Gryżewski

Udostępnij ten post:



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Powiązane treści
aktywność fizyczna
Dni stają się coraz dłuższe, zza chmur odważniej wychyla się...
Gimnastyka artystyczna
Gimnastyka artystyczna to dyscyplina sportu, budując...
Mazovia Cup
Wdniach 2-3 grudnia hala sportowa Gminnego Ośrodka Sportu i...
AWAKE
Awake, szwedzki producent desek z napędem elektrycznym oraz...
Ferrari 458
Wielu miłośników motoryzacji chciałoby przynajmniej raz prze...