Zajazd Tusinek to niecodzienne gospodarstwo agroturystyczne. Można w nim wypocząć, zdrowo zjeść, poznać tajniki zdrowej diety, zrobić własnoręcznie masło i ser, czy wreszcie nabyć tradycyjne produkty, aby potem ze smakiem skosztować je w domowym zaciszu. O tym wszystkim opowiada Grzegorz Winiarek, właściciel gospodarstwa w mazurskich Rozogach.
Grzegorz Winiarek – Jest to gospodarstwo, połączone z gastronomią, hotelarstwem oraz produkcją rolną i żywnościową. Mamy też pola i pastwiska, które stanowią ich podstawę. To one są punktem wyjścia chociażby dla późniejszej produkcji naszych serów. Razem z żoną udało nam się stworzyć coś innego niż standardowe gospodarstwa agroturystyczne i niezmiernie nas to cieszy.
Grzegorz Winiarek –Pewnie prościej, pytanie tylko, czy satysfakcja byłaby taka sama. Pyta pan o początki, otóż pomysł na gospodarstwo nie był czymś, co przyszło mi do głowy wraz z zakończeniem zawodowej aktywności. Narodził się dużo wcześniej, kiedy jeszcze pracowałem w Polskiej Akademii Nauk. Choć spędziłem tam 45 lat, wiedziałem, że kiedyś nadejdzie koniec. Latami kiełkowała w mojej głowie myśl o wyjeździe ze stolicy. W 1991 r. kupiliśmy z żoną gospodarstwo, w którym obecnie mieści się Zajazd Tusinek. Przyjechaliśmy tu z myślą, że będziemy produkować tradycyjną żywność. Ostatecznie stanęło na tzw. rolnictwie zrównoważonym, co oznacza, że wszystko, co wyhodujemy na polach, wykorzystamy później do przygotowania dań w naszej restauracji lub sprzedamy w naszym sklepie.
Grzegorz Winiarek –Mimo że powrót to tradycji i natury zauważalny jest w Polsce i na świecie od lat, wciąż mamy wiele do zrobienia w tej materii. Z jednej strony, zainteresowanie tą żywnością jest coraz większe, z drugiej zaś – nadal mnóstwo osób robi zakupy w dużych komercyjnych sklepach. Chcemy to zmieniać, propagując zdrowe odżywianie, oparte na naturalnych produktach, pochodzących z dobrego i wiarygodnego źródła.
Nasza działalność odbywa się na zasadzie cyklu zamkniętego. Są pola, na których rośnie zboże. Nim są karmione krowy i kozy. Sami je doimy, a mleko wykorzystujemy do produkcji serów i innych wyrobów. Produkty te używane w naszej restauracji, można je także nabyć w znajdującym się przy niej sklepie. Muszę jednak podkreślić, że my tak naprawdę niczego nowego nie wymyśliliśmy. To pierwotny sposób działania na wsiach, gdzie ludzie ciężko pracowali na polach, hodowali zwierzęta, a potem żywili się tym, co wyprodukowali. Dlatego właśnie byli zdrowi i długo żyli.
Grzegorz Winiarek –Głownie tak, aczkolwiek niejeden dorosły dowie się w niej czegoś nowego. W specjalnie przygotowanych programach edukacyjnych skupiamy się na przetwórstwie rolnym, produkcji roślinnej i poznaniu tradycyjnych zawodów. Dzieci uczestniczą w wytwarzaniu sera i masła, poznają rosnące w ogrodzie warzywa i zioła, a tym samym zdrową żywność, którą – mam nadzieję – będą później spożywać.
Grzegorz Winiarek –Niewątpliwie podpłomyki, które robimy z kozim serem. Zaryzykuję stwierdzenie, że to jedyne takie w Polsce. Do ich wytwarzania mamy specjalny piec. Serwujemy też pyszne bliny i zsiadłe mleko, które jest wpisane na listę produktów tradycyjnych w Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Podajemy je rzecz jasna z ziemniakami.
Grzegorz Winiarek –Rzeczywiście to kolejna pozycja na liście tego, co sami produkujemy, a potem spożywamy. Mamy dosyć duże stado kóz. Mięso z nich przyrządzamy pod różnymi postaciami. Robimy np. zapiecek kozi – to kozina podawana z fasolą i zapiekana w piecu – czy udziec w ziołach.
Grzegorz Winiarek –W tej chwili mamy ok. 30 miejsc noclegowych, z których korzystają nasi goście. Latem organizujemy wczasy dla matek z dziećmi w wieku od trzech do siedmiu lat. Maluchami opiekują się dwie przedszkolanki, które prowadzą z nimi specjalne zajęcia, mamy w tym czasie odpoczywają i cieszą się wolną chwilą. Ta forma rekreacji cieszy się dużym powodzeniem, już nawet na przyszły rok mamy zarezerwowanych 60 proc. miejsc.
Grzegorz Winiarek –Pomysłem, który niedawno wcieliliśmy w życie, są jarskie wczasy. To propozycja dla wszystkich, którzy chcą poddać się warzywno-owocowej diecie, opracowanej przez dr n. med. Ewę Dąbrowską. Sam w zeszłym roku przetestowałem tego typu terapię i wiem, że działa, dlatego też postanowiłem wprowadzić ją w Tusinku.
Menu opracowują dr Barbara Gałązka oraz zatrudniona przez nas dietetyczka Anna Szczerbik. Warzywa i owoce, z których przygotowywane są dania, pochodzą oczywiście z naszej uprawy. Ponadto wczasy obejmują wykłady, podczas których uczymy naszych gości świadomości zdrowego stylu życia i odżywiania, zmiany nawyków oraz prawidłowego łączenia produktów, a także zajęcia ruchowe, które mają rozciągnąć ciało. To wszystko sprawia, że ludzie odzyskują zdrowie, czują się i wyglądają lepiej.
Grzegorz Winiarek –W tym momencie nie, ponieważ nie jest to tak proste, jak się wydaje. Organizm dziecka czy nastolatka cały czas się rozwija, więc nie każda dieta mu służy. W ich przypadku wszystko musi być dobrane indywidualnie. Nie wykluczam jednak, że jeśli wczasy jarskie dla dorosłych okażą się sukcesem, zorganizujemy podobne dla dzieci. To byłoby logiczne, bowiem – promując zdrowe nawyki żywieniowe – należy zacząć właśnie od najmłodszych.
Grzegorz Winiarek –Rzeczywiście mamy tego sporo, myślę jednak, że najlepszym wyróżnieniem jest gość, który do nas wraca. Dyplom jedynie wisi na ścianie, a wszystko tak naprawdę robią i określają ludzie. W każdej działalności to oni są podmiotem, wszystko powstaje dzięki ich pracy. Tak samo jest w naszej firmie. Usługi świadczymy dla ludzi, a robimy to dzięki innym ludziom. Bez nic nie byłoby możliwe.
Grzegorz Winiarek –Oboje z żoną mamy po 73 lata, w tym roku obchodzimy 50-lecie małżeństwa, więc już chyba o niczym nie marzymy. Zawodowo spełniłem się podczas pracy w PAN-e, natomiast to, co zrobiliśmy tu z żoną w krótkim czasie, jest ukoronowaniem tej drogi. To dla nas nie biznes, ale żywy organizm, który obserwujemy na co dzień. Dziś – jak pan wiedział – sadziliśmy kapustę. Za chwilę zobaczymy jej główki, potem będziemy ją kisić. To wszystko sprawia mi dużo radości, a nie ma nic lepszego w życiu, jak bawić się pracą.
Rozmawiał Mariusz Gryżewski
Serdecznie pozdrawiamy z Rzymu pamietajac cudowne wakacje w Popielnie i Wasze przemile towarzystwo i ostatnie spotkanie w Tusinku. Moc serdecznosci od Hani i Costantino