Paweł: To wynikało z moich wewnętrznych niepokojów, konfliktów, pragnień i nostalgii.
Muzyką zajmuję się od 5. roku życia, ponad 30 lat gram na skrzypcach, dużo jeździłem po świecie i koncertowałem. Pierwsze nagranie zrealizowaliśmy do filmu mojego przyjaciela z Niemiec. W studiu okazało się, że głos Tatiany brzmi rewelacyjnie. Zacząłem poszukiwać muzyków, którzy sprostaliby moim oczekiwaniom. Aranżacje są bardzo bogate, stąd też pomysł na sekcję dętą, która rozbiła pewien stereotyp zespołu grającego w składzie trzy gitary plus perkusja. Myślę, że to się udało.
Paweł: Kobiety. Głównie kobiety oraz Bach, Bach, Bach… (śmiech)
Tatiana: Lisa Stansfield jest jedną z moich ulubionych wokalistek, z niesamowitą barwą głosu i temperamentem. Trudno mówić o inspiracji. Są inne wokalistki, które są bliższe mojemu sercu, jak np. Tina Turner, która na scenie jest wulkanem.
Na sukces czekaliście 4 lata. Jak dziś czujecie się w roli megagwiazdy?
Tatiana: Rozgwiazdy, jak zawsze mówię.
Paweł: Ja też. Dla mnie jest to sukces, ale jest on efektem ciężkiej pracy i dużej wiary, gdyż nie było łatwo osiągnąć to, co osiągnęliśmy. Z nową muzyką, z nowymi aranżacjami, nowym wokalem. Jest to oczywiście satysfakcja.
Paweł: Blue Cafe to nie jest spokojne granie. Nie chcemy, by o tym, że zespół jest dobry, świadczyła liczba koncertów, ale ich jakość.
Po festiwalu w Opolu nastąpił boom. Nie chcieliśmy odmawiać, ale teraz staramy się bardziej selektywnie odpowiadać na zaproszenia. Natomiast w przerwach między koncertami cały czas pracujemy w studiu.
Tatiana: Zawsze pierwsza jest muzyka.
Paweł: Najpierw komponuję cały utwór. Później Tatiana pisze do niego tekst. Myślę, że to jest bardzo dobre, chodzi o pewną melodykę słów, a Tatiana znakomicie sobie z tym radzi, dodaje pewnej muzyczności, harmonii.
Paweł: Niekiedy powstanie utworu zajmuje 15 minut i Tatiana ma już w studiu 5 minut na wymyślenie tekstu, a czasami trwa to tydzień, dwa – w zależności od tego, jakie są w danym momencie emocje.
Paweł: Uzyskanie na scenie właściwego efektu jest wynikiem morderczych prób.
Tatiana: Przez całe 4 lata
Paweł: Dzień w dzień. Rano i po obiedzie. W sumie po 4–8 godzin. Myślę, że teraz to owocuje.
Tatiana: Tak, ale ono nie jest nasze.
Paweł: Wynajmujemy je w Łodzi i uważam, że jest świetne, spełnia nasze oczekiwania. Studio zapewnia komfort, który jest nieodzowny dla kondycji psychofizycznej w trakcie nagrań. Ale studio to nie wszystko. Znalazłem świetnego realizatora – Sebastiana Bindera.
Tatiana: Zawsze z takich pytań się śmieję, bo na wszystkie powinnam odpowiedzieć: nie, nie, nie. Choć na pierwsze pytanie nie można odpowiedzieć ani tak, ani nie.
Nie mam wizażystki. Wygląd na estradzie jest efektem naszych przemyśleń. Po zagraniu wielu koncertów każda osoba w zespole wie, w jakim stroju jest jej najlepiej. Przez minione 4 lata było dużo zmian. Czasami występuję w luźniejszych strojach, a czasami w seksownych gorsetach.
Nie zastanawiałam się nad kreowaniem takiego image’u. Mam w sobie energię i czasami scena narzuca pewne zachowania.
Paweł: Sukcesem Tatiany jest połączenie zmysłowości i głosu – jakby „przepuszczenia” muzyki przez całe ciało. Również pozostali muzycy nie zostają obojętni, stąd tak niesamowita energia podczas koncertów.
Tatiana: Wesela – nie.
Paweł: Muzycy od dawien dawna występowali na dworach. Nawet Mozart, choć był geniuszem, grał na różnych bankietach, ale my staramy się nie występować na weselach.
Tatiana: Zdarzyło nam się być „prezentem” zaręczynowym. Chłopak wiedział, że jego dziewczyna uwielbia Blue Cafe, więc pojechaliśmy nad morze i zagraliśmy koncert dla dwóch osób.
Paweł: Był on w konwencji happeningu.
Tatiana: Jak powiedział Paweł, granie na „dworach” jest nieodzowną częścią naszego zawodu. Nie tylko naszego, bo aktorów także. Sądzę, że w każdym przypadku decydowałoby co innego. Z przyjemnością gramy dla osób, które szanujemy.
Paweł: Pieniądze są potrzebne, ale zawsze mówię, że do szczęścia niezbędne są dwie satysfakcje: duchowa i materialna.
Tatiana: Myślę, że takie indywidualne zaproszenia na koncert ma w swoim dorobku każdy z zespołów, nie wyłączając gwiazd, które są na topie. Zależy to od formy i konwencji takiego wieczoru. Jeśli jest to poniżej pewnego poziomu, to sądzę, że świadomy muzyk w to nie wchodzi.
Tatiana: Każdy w głębi duszy czuje, jak powinien pokierować swoim życiem. Nie ma w tym nic złego, jeżeli ktoś ma na to ochotę. I nie widzę powodu, by takie postępowanie krytykować. Jedni chcą upubliczniać swoje przekonania, inni – nie. Blue Cafe będzie stało spokojnie z boku.
Natomiast, jeśli koncert będzie fragmentem jakiejś społecznej akcji, to udział w niej jest dla nas oczywisty. Jednak gdy pojawi się propozycja, byśmy kogoś poparli, to jeśli będziemy czuć, że jest to osoba, którą chcemy poprzeć, to dlaczego nie.
Paweł: Nie wiem, co to znaczy urlop. Od 4 lat nie miałem nie tylko wakacji, ale i wolnego czasu.
Tatiana: Jeśli chodzi o zajęcia pozamuzyczne, to dobrze się czuję, polerując i odnawiając szafki.
Paweł: Ja z kolei inwestuję w ciało. Trenuję kung-fu i… bardzo dużo myślę o przemijaniu.
Tatiana: Może najbardziej śmieszny, który pamiętam i bardzo mile go wspominam. Organizator, który zaplanował koncert na polu golfowym, nie przewidział, że dla nas godzina koncertu oznacza rozpoczęcie występu. A pomylił ją i goście przyszli godzinę po naszym występie, który oglądali akustycy oraz… kelnerki i kucharze.
Paweł: A ponieważ szanujemy każdą publiczność, to i ten koncert był na wysokim poziomie.
Paweł: To zależy od publiczności i konwencji miejsca, w którym gramy.
Paweł: Tatiana ma oczy „cafe”…
Tatiana:… a Paweł – „blue”.
Tatianą Okupnik masz rację święte słowa kluczem sukcesu trzeba mieć teksty zgranym duetem utworów grając paninie gitarze melodie trzeba uczuciem śpiewać poczuciem rytmu do tańca popieram cię zgadzam się tobą masz szansę godność zaufania twoja wierna fanka Asia kuzniak
Tatiana Okupnik ma rację szanuję ją bo jest dorosła dojrzała kobieta nie robić branje mózgu ludzi to jej ciało jej decyzja jej zdajnie to się liczy się to chodzi dobrą człowieka stara się chce być lubiana twoja fanka Asia kuzniak