Już w najbliższą sobotę 14 maja na PGE Stadionie Narodowym w Warszawie odbędzie się impreza z cyklu Indywidualnych Mistrzostw Świata na żużlu. Dla wszystkich sympatyków „czarnego sportu” Grand Prix Polski to jedno z najważniejszych wydarzeń w roku. Kto będzie faworytem sobotniego ścigania oraz jakie dodatkowe atrakcje czekają na kibiców, którzy zasiądą na trybunach i przed telewizorami? O tym poniżej.
Żużlowa karuzela w najlepszym wydaniu, czyli cykl FIM Speedway Grand Prix, co roku skupia wokół siebie kilkunastu najlepszych zawodników globu, którzy na przestrzeni długiego sezonu walczą o tytuł indywidualnego mistrza świata. Tegoroczna seria zawodów żużlowej GP składa się z aż jedenastu startów na dwóch kontynentach pomiędzy kwietniem, a październikiem. Sezon 2016 rozpoczął się w ostatni weekend kwietnia w Krsku, gdzie odbyło się Grand Prix Słowenii.
Największym pechowcem finału słoweńskiej imprezy został Brytyjczyk Tai Woffinden, który w decydującym biegu obejrzał plecy wszystkich trzech rywali. Całkiem nieźle spisali się też trzej startujący w mistrzostwach Polacy, biało-czerwoni w komplecie zameldowali się w czołowej dziesiątce.
Zdecydowanie najlepiej z naszych reprezentantów wypadł Maciej Jankowski, który po odpadnięciu w pierwszym półfinale ostatecznie został sklasyfikowany na piątej pozycji. Bartosz Zmarzlik zajął dziewiąte miejsce, a zaraz za nim zameldował się Piotr Pawlicki. Na otwarciu sezonu słabo zaprezentowali się natomiast przedstawiciele gospodarzy. Lider Słoweńców doskonale znany polskim kibicom, Matej Zagar wyjeździł tylko cztery punkty, co dało mu 14 lokatę i pozwoliło wyprzedzić tylko Brytyjczyka Chrisa Harrisa oraz swojego rodaka Denisa Stojsa.
Przed nami jednak jeszcze dziesięć startów i wszystko może się zdarzyć, zwłaszcza w tak nieprzewidywalnym sporcie jakim bez wątpienia jest speedway.
Do końca nie wiadomo, czy to fakt posiadania najsilniejszej ligi na świecie, z najlepszymi kibicami i stadionami, czy też tradycyjna polska gościnność sprawiły, że w tegorocznym kalendarzu Grand Prix to właśnie Polska będzie najczęściej odwiedzanym przez zawodników krajem. Z grona wspomnianych jedenastu eventów, aż trzy odbędą się w naszym kraju. Jedynym krajem oprócz Polski, który zorganizuje więcej niż jedną imprezę w 2016 roku jest Szwecja z dwiema GP, ale po kolei.
Po pierwszej wizycie w Skandynawii, dokładnie dwa tygodnie później żużlowcy o punkty klasyfikacji generalnej powalczą u naszych południowych sąsiadów podczas GP Czech w Pradze. Piąte zawody odbędą się 9 lipca w Cardiff za sprawą sławnego GP Wielkiej Brytanii. Po nim nastąpi około miesięczna przerwa w rywalizacji o tytuł. W drugiej części zmagań, która rozpocznie się 13 sierpnia w szwedzkiej Malilli, terminarz będzie zdecydowanie bardziej napięty.
Jeszcze przed zakończeniem wakacji (27 sierpnia) polscy fani będą emocjonowali się zawodami w Gorzowie Wielkopolskim. Październikowe zawody w grodzie Mikołaja Kopernika będą przedostatnimi w cyklu i zarazem ostatnimi na starym kontynencie.
Wróćmy jednak do tego co będzie się działo już w ten weekend w Warszawie. Kibiców żużla czeka podwójna dawka emocji, gdyż oprócz sobotnich zawodów w ramach indywidualnych mistrzostw świata, w niedzielę odbędzie się mecz towarzyski Polska vs. Reszta Świata. Pojedynek pomiędzy polskimi żużlowcami, a zagranicznymi gwiazdami to swoista wisienka na warszawskim speedwayowym torcie. To jednak dopiero w niedzielę, a kto jest faworytem sobotnich wyścigów?
To właśnie podium złożone z tych trzech zawodników jest najbardziej prawdopodobnym rozstrzygnięciem sobotnich zawodów. Jednak czym byłby sport bez niespodzianek, a jak wiadomo te szczególnie w sportach motorowych zdarzają się niezwykle często.
W gronie tych, którzy mogą najbardziej zaszkodzić faworytom najczęściej wymieniana jest duńska koalicja złożona z Nickiego Pedersena, Nielsa Kristiana Iversena i Petera Kildemanda. Poza ekipą z Danii o sprawienie niespodzianki mogą pokusić się Australijczycy oraz rzecz jasna Polacy. Kibice zgromadzeni na PGE Narodowym zobaczą w akcji poza wspomnianym Bartoszem Zmarzlikiem, Patryka Dudka, Piotra Pawlickiego i Macieja Jankowskiego. Nie pozostaje zatem nic innego w oczekiwaniu na pierwszy bieg, jak trzymać kciuki za biało-czerwonych.
Niewypał organizacyjny
Byłem, widziałem – nie dla mnie BAJKA