Koloseum w El Jem to symbol bogactwa producentów oliwy z oliwek, którzy żyli tam w III wieku. Tak bardzo chcieli pokazać światu swą majętność, że postanowili zbudować najokazalszy obiekt w całej Afryce. Mimo że niedaleko miasta znajdowała się już budowla tego typu, która – mieszcząc dwa tysiące osób – w zupełności wystarczała na potrzeby tamtejszej ludności, postanowili ją „przeskoczyć”. Owocem tych snobistycznych pobudek możemy zachwycać się do dziś.
Koloseum w El Jem zbudowano od razu od początku do końca, nie bawiąc się w późniejsze dobudowywanie kolejnych elementów. W tym przejawia się jego wyższość nad rzymskim obiektem tego typu, który w miarę użytkowania powiększono chociażby o lochy, bo taka zaszła potrzeba. Tu były one od razu, i do tego nie raz służyły jako schronienie dla różnych grup, które możemy określić mianem roszczeniowych w stosunku do władzy centralnej.
O tej wojowniczce w sukni głośno było w VII wieku, kiedy Tunezję najechali Arabowie. Opór na tych przybyszów z różnych względów był niewielki do czasu, aż Al-Kahina zgromadziła wokół siebie pokaźne grono swoich zwolenników i razem z nimi zaciekle walczyła z nieproszonymi gośćmi. W rezultacie miała na swoim koncie kilka zwycięskich bitew.
Niestety Arabowie niszczyli wszystko, co spotykali na swej drodze, księżniczka była więc zmuszona schować się ze swoimi żołnierzami na terenie koloseum. Spędzili w nim łącznie cztery lata, poruszając się w prowadzącym do sąsiedniej miejscowości 25-kilometrowym tunelu, który sami wykopali. Al-Kahina została pozbawiona życia we śnie – kochanek odciął jej głowę i zaniósł ją Arabom.
W jej wyniku na producentów oliwy z oliwek nałożono podatki, z czym ci się oczywiście nie zgadzali. W ramach protestów wszczęli rebelię i schronili się w murach wybudowanego przez siebie kolosa. W konsekwencji z rozkazu ówczesnego króla Tunezji zburzono zachodnią ścianę koloseum, aby nigdy więcej nie było miejscem ucieczki dla buntowników.
Dziś można go podziwiać w centrum El-Jem. Wycieczka po historycznych ruinach, a przede wszystkim lochach, robi nie tylko duże wrażenie, lecz także daje upragnioną ochłodę podczas afrykańskich upałów. Sprawdza się też jako filharmonia, bowiem ma fantastyczną akustykę. Każdego roku zaświadczają o tym najlepsze orkiestry świata, które grają tam bez użycia systemów nagłośnieniowych podczas Międzynarodowego Festiwalu Orkiestr Symfonicznych. Góra karnetów na to wielki święto muzyki topnieje szybciej niż lody w tunezyjskim słońcu.
Dodaj komentarz