– Dziś tak, ale 25 lat temu, kiedy ja się nią stawałam, nie było to trudne. W Polsce zachodziła wtedy transformacja ustrojowa, która sprzyjała przedsiębiorcom. Zakładałam firmę, nie mając na nią żadnego kapitału, a mimo to udało mi się przetrwać. Myślę, że drugiego takiego okresu już nie będzie.
– Jestem największym importerem artykułów dekoracyjnych do wnętrz i ogrodów. Są to zarówno ozdoby całoroczne, jak i okolicznościowe. Sama zajmuję się designem, tworzę kolekcje i trendy, które potem widać w polskich domach. To trudna branża, bo choć bardzo sezonowa, przygotowanie każdej kolekcji trwa cały rok. Poza tym rynek w każdym sezonie wymaga nowości, więc nieustannie muszę myśleć o tym, co mu zaproponować i czym go zaskoczyć.
– Myślę, że nie wystarczy być tylko człowiekiem wykształconym, trzeba mieć coś ponad to, trzeba być odważnym. U mnie ta cecha przejawia się każdego dnia, chociażby w podejmowaniu decyzji, pokonywaniu barier. Idąc pod górę, nie biegnę, tak jak robią to inni, ale podchodzę do tego taktycznie, maszerując własnym tempem. Wytyczam sobie cel i konsekwentnie do niego dążę, co nie zawsze jest łatwe.
– Fascynacja podróżami to wynik wcześniejszej miłości do fotografii, która narodziła się, kiedy byłam nastolatką. Ona obudziła we mnie ciekawość świata, poznawania nowych miejsc i ludzi, a że jestem osobą bardzo kontaktową, nigdy nie miałam z tym problemu. Dzięki tym wszystkim zainteresowaniom znalazłam swój sposób na życie, czyli podróże i robienie zdjęć odwiedzanym przeze mnie miejscom i ludziom, których spotykam na swojej drodze. Najpierw odkrywałam Polskę – uważam, że jest ona pięknym historycznym krajem, pełnym regionalnych imprez, kultury, strojów, gwar, do tego unikatowym w skali Europy i świata, bo mamy przecież i Mazury, i góry, i morze. Żałuję, że ludzie są ogromnymi malkontentami w ocenianiu tego wszystkiego. Nie widzą, jak nasz kraj zmienił się w ostatnich latach, np. żeglowanie po mazurskich jeziorach to dziś wielka przyjemność, którą dają nie tylko wiatr we włosach, lecz także doskonale przygotowana infrastruktura i sposób traktowania turystów.
Uwielbiam wracać do miejsc, w których byłam 10 lat temu, obserwować, jak się zmieniły, i robić im zdjęcia. Wciąż jest we mnie ciekawość. Mam taki zwyczaj, że jak gdzieś jadę, nieważne, czy 200 czy 40 km, rozglądam się wokół, i jeśli coś mnie zafascynuje, natychmiast to zwiedzam.
– Tak, a w zasadzie dwie podróże. Pierwsza to ta do Indii. Nie rozumiem, dlaczego ludzie mówią, że ten kraj jest fatalny, dlaczego widzą w nim tylko brud, a nie dostrzegają kolorów, kultury, pięknych ludzi, architektury? Drugim szczególnie ważnym dla mnie krajem jest Etiopia, do której mogłabym pojechać nawet tysiąc razy. Feeria kolorów, szczególnie widoczna na Depresji Danakliskiej, czynne wulkany, jeziora siarkowe, kopalnie solne, praca ludzi jak w średniowieczu, transport na wielbłądach – nigdzie w świecie tego nie ma, to jak powrót do przeszłości.
Muszę zaznaczyć, że nigdy nie wyjeżdżam komercyjnie. Unikam luksusowych hoteli, leżenia na plaży. Gdziekolwiek jestem, lubię podpatrywać zwyczajne życie, obrzędy danej kultury, uczestniczyć w nich. Kolory, przyroda, zapachy, gesty – to wszystko tworzy prawdziwy obraz danego kraju. Świat jest piękny, niezależnie od tego, czy jesteśmy na polskiej wsi, czy afrykańskiej pustyni – wszystko to kwestia odpowiedniego spojrzenia.
Rozmawiał Mariusz Gryżewski
Fot. Sebasstian Skalski / Pop Art Show
heheheheh no kobieta sukcesu z padająca firmą zatrudniającą uwaga, uwaga… 2 pracowników!