Eksperci zastanawiają się nad tym, jak szybko branża hotelarska odrobi straty związane z pandemią koronawirusa. Zdaniem specjalistów w najcięższej sytuacji znajdują się luksusowe hotele. Tyczy się to zwłaszcza obiektów w dużych miastach.
Dzięki analizie przeprowadzonej przez Knight Frank wiemy, że to najdroższe cztero- i pięciogwiazdkowe hotele znajdują się aktualnie w najcięższej sytuacji. Główną przyczyną jest naturalnie pandemia oraz związane z nią rządowe obostrzenia. Do spadku obłożenia pokoi doprowadził brak podróży biznesowych, niepewność związana z planowaniem urlopów oraz duże ograniczenia w podróżach międzynarodowych.
Pod koniec 2020 roku w Polsce funkcjonowało 2971 hoteli. Jak przekonują eksperci, do wyników osiąganych w roku 2019 najszybciej powrócić powinny hotele ekonomiczne i resortowe, które w sytuacji, kiedy mogą być otwarte, nie odnotowują większych problemów z obłożeniem.
W związku z oczekiwaną zmianą struktury gości, spadku popytu ze strony klientów zagranicznych, jak i podróży biznesowych, hotele zlokalizowane w dużych miastach, z dużym komponentem konferencyjnym, a w szczególności hotele z sektora 4*-5*, znajdują się w najtrudniejszej sytuacji. Niemniej rynek wewnętrzny jest na tyle silny, że w dłuższym okresie nie powinno przełożyć się to na drastyczny spadek obłożenia – przekonują eksperci z Knight Frank.
Rządzący pokazali nam w ciągu ostatniego roku, że niektóre decyzje potrafili wprowadzić dosłownie z dnia na dzień. Doprowadziło do to poczucia ogromnej niepewności, również w sektorze hotelarskim. Ponadto dynamicznie zmieniająca się sytuacja skutkowała opóźnieniami w rozpoczynaniu prac nad nowymi inwestycjami hotelowymi oraz wstrzymaniem kilkunastu budów, co było efektem utrudnionego finansowania przez instytucje bankowe.
Dla właścicieli luksusowych hoteli pozytywnym sygnałem może być względnie szybka odbudowa rynku turystycznego. Ludzie są zmęczeni życiem w pandemicznych warunkach, wiele osób chętnie wybrałoby się na urlop. Również inwestorzy uważają rynek turystyczny za ponownie atrakcyjny.
Pandemię traktujemy jako wydarzenie jednorazowe, a nie stałą mającą wpływ na rynek w bardzo długim okresie. Odnotowano spadki wartości, ale szacunki przychodów przyjmujemy ostrożniej tylko na najbliższe dwa-trzy lata, a cała prognoza na potrzeby wycen ma zazwyczaj lat 10 i nie prowadzi to do spadków rzędu kilkudziesięciu procent. W okresie pandemii nie odnotowano transakcji w obszarze nieruchomości hotelowych na rynku instytucjonalnym. Obserwowane jest duże zainteresowanie segmentem ze strony inwestorów stosujących strategie oportunistyczne, niemniej właściciele pomimo trudności nie decydują się na sprzedaż hoteli po znacznie obniżonych cenach – tłumaczy dyrektor w dziale wycen Knight Frank Małgorzata Krzystek.
Branża hotelowa była na celowniku rządu w zasadzie od samego początku pandemii. Negatywne konsekwencje pandemii w przypadku polskiego rynku turystycznego było widać już w połowie marca 2020 roku. Wówczas zamknięto bowiem granice, aby ograniczyć przepływ ludności. Doszło także do wprowadzenia zakazu prowadzenia działalności hotelarskiej.
Ponowne otwarcie nastąpiło w maju 2020 roku, jednak właściciele musieli przestrzegać surowego reżimu sanitarnego. Ponadto w dalszym ciągu panował powszechny strach związany z pandemią, przez co właściciele luksusowych hoteli nie mogli nadrobić odniesionych strat.
Ponadto szybko doszło do kolejnego zamknięcia. Od 7 listopada rząd pozwolił na korzystanie z usług hotelowych jedynie osobom podróżującym służbowo, medykom, pacjentom oraz ich opiekunom, ponadto pozwolenie dostali także sportowcy szykujący się do zawodów.
Sezon zimowy także nie przyniósł oczekiwanych zysków. Ponownie ze względu na ograniczenia. Od 20 marca tego roku lockdown zaostrzono, co jeszcze mocniej pogłębiło problemy branży hotelarskiej.
Jan Strychacz
Dodaj komentarz