Chrapanie to problem, z którym boryka się wiele osób. Niektóre szacunki podają, że w Polsce chrapie ponad 10 milionów osób powyżej 30 roku życia. Większość z nich zdaje sobie sprawę z tego, że schorzenie to może powodować negatywne dla zdrowia skutki. Ale czy rzeczywiście wiemy, do czego może doprowadzić nieleczone chrapanie? W dzisiejszym artykule przybliżymy tę kwestię
Chrapanie to odgłos, który towarzyszy śpiącej osobie przy oddychaniu. Zachodzi na skutek wprawienia w ruch przez powietrze ścian górnych dróg oddechowych. Szacuje się, że ok. 4 milionów Polaków nie zdaje sobie sprawy z tego, że chrapie.
Chyba każdy z nas zna przynajmniej kilka osób borykających się z tym problemem. Jak donoszą dane, 78% mężczyzn i 68% kobiet wyjawia, że ktoś z ich bliskich powiedział im, że chrapią. Niestety nadal niewiele osób zgłasza się z tym problemem do lekarza. Dużo częściej przyjmujemy, że jest to pewna cecha, z którą po prostu trzeba żyć.
Chrapanie nie tylko wybudza ze snu nas, naszą partnerkę lub partnera, ale może powodować problemy kardiologiczne, takie jak np. zwiększenie prawdopodobieństwa wystąpienia zakrzepu oraz przeciążenie mięśnia sercowego.
Mówiąc o chrapaniu warto wspomnieć również o bezdechu sennym. W niektórych przypadkach dochodzi bowiem do całkowitego zamknięcia drogi przepływu powietrza i człowiek przestaje oddychać. Najczęściej pojawiającym się bezdechem jest bezdech obturbacyjny, prowadzący do zapadania się górnych dróg oddechowych.
To, jak długo trwa taka przerwa w oddychaniu jest kwestią indywidualną. Nie zmienia to jednak faktu, że bezdech senny prowadzić może do zmian funkcji tętnic, zwiększa ryzyko zapadnięcia na choroby serca, oraz pojawienia się cukrzycy, a nawet udaru mózgu. Sprzyja też pojawieniu się nadciśnienia, bowiem osoba cierpiąca na bezdech nie zapada w fazę snu głębokiego (to właśnie podczas tej fazy nasze ciśnienie się obniża).
Bezdech senny często powodują, że budzimy się niewyspani. Kiedy jesteśmy zmęczeni, nasz refleks i spostrzegawczość znacznie się pogarszają, a stan, w którym się znajdujemy można porównać do tego, po spożyciu alkoholu. O tym, jak poważne może to mieć konsekwencje dla naszego bezpieczeństwa, świadczy fakt, że Unia Europejska zauważyła groźne następstwa bezdechu dla ruchu drogowego. W 2016 Komisja Europejska uchwaliła przepisy dotyczące badań przyszłych kierowców. Na skutek tych przepisów badanie kandydatów na kierowców uwzględnia również badania pod kątem bezdechu sennego. Trudno taką postawę uznać za zbytnią ostrożność, jeśli zdamy sobie sprawę z tego, że aż 21% wypadków na drogach mogło być spowodowanych właśnie bezdechem i związanym z nim niedotlenieniem organizmu.
Obturbacyjny bezdech senny może przyczynić się do wzrostu wypadków na drodze – wniosek ten doprowadził do zmiany załącznika III do unijnej dyrektywy, którą państwa członkowskie miały obowiązek wprowadzić do końca 2015 roku. Za ciekawy można uznać fakt, że chociaż UE wyraźnie dostrzega zagrożenia, które OBS może powodować, jedynie w dziesięciu krajach obturbacyjny bezdech senny uznany jest za jednostkę chorobową, mającą realny wpływ na kondycję kierowców.
Jak widać problemy ze snem, a zwłaszcza OBS może wpłynąć na zdolność kierowania pojazdem. Nie warto czekać, aż dostaniemy konkretne skierowanie na badanie lub aż stan naszego zdrowia drastycznie się pogorszy. Jeśli mamy podstawy do podejrzenia, że cierpimy na obturbacyjny bezdech senny, najlepszym wyjściem będzie zgłoszenie się do lekarza.
Materiał przygotowany przy współpracy z Centrum Medycznym MML Sp. z o.o. z Warszawy.
Dodaj komentarz