Już wiele lat temu zdecydowałam się w swojej pracy wyjść poza piosenkę. W 2018 r. otrzymałam egzemplarz monodramu „Profesjonalistka” i uznałam, że ten scenariusz przylega do mnie jak druga skóra. Uprawiam trudny zawód, w którym są wzloty i upadki – życie pisze przecież różne scenariusze – i właśnie taka jest treść tego monodramu – mówi Lidia Stanisławska, która właśnie obchodzi jubileusz 45-lecia pracy twórczej
Lidia Stanisławska – Tyle dobra wszelakiego na początek! Dziękuję! 45 lat pracy na scenie. Tak szybko to minęło, ale nie mówię dość, niech ten stan trwa. Debiutowałam w 1974 r. na Festiwalu w Opolu i choć różnie bywało, idę dalej. Z okazji jubileuszu postanowiłam zrobić sobie specjalny prezent. Jest nim monodram „Profesjonalistka” w reżyserii Katarzyny Krakowiak. Już wiele lat temu zdecydowałam się w swojej pracy wyjść poza piosenkę. 10 lat grałam w spektaklu na deskach teatru Krystyny Jandy, ponad 3 lata pracowałam w obsadzie słynnego przedstawienia „Klimakterium”, długo pracowałam w artystycznym składzie muzyczno-kabaretowym z panią Hanią Bielicką, a obecnie jestem związana z kabaretem Old Spice Girls i aktorkami: Emilią Krakowską oraz Barbarą Wrzesińską.
Old Spice Girls – Emilia Krakowska, Lidia Stanisławska, Barbara Wrzesińska.
W 2018 r. otrzymałam egzemplarz monodramu „Profesjonalistka” i uznałam, że ten scenariusz przylega do mnie jak druga skóra. Uprawiam trudny zawód, w którym są wzloty i upadki – życie pisze przecież różne scenariusze – i właśnie taka jest treść tego monodramu.
Niestety swój scenariusz – koszmar! – w tamtym czasie napisało mi życie, bo zachorowałam na raka piersi i muszę przyznać, że na jakiś czas po prostu zgasłam. Los jednak sprawił, że się odrodziłam i ruszyłam do kolejnego boju. Na przełomie lat 2018 i 2019 wyjechaliśmy z mężem na dwutygodniowe wakacje do Turcji i zabrałam ze sobą egzemplarz monodramu. Można powiedzieć, że to były początki pracy – nauki. Mój Jan, nazywany rodzinnie i przez przyjaciół łysym aniołem, wcielił się w rolę suflera. Powtarzałam tekst, a on podpowiadał i korygował błędy. Był wymagający, ale też cierpliwy.
Mimo wielu innych zobowiązań zawodowych sukcesywnie przygotowywałam się do nowego wyzwania. W czerwcu odbyła się prapremiera, a we wrześniu premiera w Muzeum Karykatury – miejscu wybranym nieprzypadkowo, w którym kilka lat wcześniej miała miejsce promocja zbioru ponad 200 moich anegdot, które ukazały się m.in. w popularnym „Tele Tygodniu”.
Lidia Stanisławska i Sławomir Wierzcholski
Lidia Stanisławska – To prawda. Sama obserwowałam wiele debiutów, krótkotrwałe kariery, bycie na salonach, zdjęcia na ściankach i… „ciszę słyszę”. Wielokrotnie słyszałam, że jestem zbyt mało ekspansywna w swoim zawodzie, że się nie rozpycham łokciami, a mam przecież kawał dobrego głosu, który wiele osób docenia. Zawsze wtedy odpowiadam: „Robię swoje, całym sercem i szczerze”.
Lidia Stanisławska – Przeżywam życie pełną piersią, cieszę się drobiazgami, a nie tylko jestem na tym świecie. Nie narzekam i zbyt mocno nie planuję, bo mam świadomość, że Pan Bóg nieraz śmieje się z naszych planów, a tak naprawdę ważne jest tu i teraz.
Rozmawiała Lidia Drabarek
Lidia Stanisławska
Dodaj komentarz