Po lewej stronie drogi, na wysokości zielonej tablicy z nazwą wsi: Opactwo, widać zabytkowy, barokowy kościół z wieżą na planie kwadratu oraz stojące obok budynki i ich ruiny. To dawny zespół klasztorny benedyktynów, którzy przybyli tu, do Sieciechowa w obecnym powiecie kozienickim woj. mazowieckiego, latach trzydziestych XII wieku, z klasztoru św. Idziego w Prowansji w południowej Francji.
Sprowadzeni najprawdopodobniej przez Sieciecha z rodu Starżów – Toporczyków, palatyna (w latach 1080-1100) księcia Władysława Hermana, do jego grodu na wiślanej kępie i wybudowali na niej z drewna niewielki klasztor i kościół p.w. Wniebowzięcia NM Panny i Dziesięciu Tysięcy Rycerzy. Po wielkiej powodzi i zmianie koryta Wisły w XIII wieku klasztor przenieśli na nowe, obecne miejsce. Murowany kościół i zachowane fragmenty dawnego benedyktyńskiego opactwa, od którego później nazwę otrzymała wieś, to budowle jednak znacznie późniejsze, z pierwszej połowy XVIII w.
Do świątyni prowadzi kilkudziesięciometrowa ścieżka wyłożona płytami, z szerokimi pasami zieleni po bokach, między dawnymi murami klasztoru. W dobudowanych do nich czterech kapliczkach stoją figury Jezusa, Marii i świętych. Ścieżka rozwidla się na dwie asymetryczne odnogi, a na pasie zieleni między nimi stoi wysoka, biała, kamienna kolumna z niezwykłą postacią Marii na szczycie. Matką Bożą Tańczącą, jak dowiadujemy się od proboszcza Jacka Rejczaka, który oprowadza nas po kościele i budynkach oraz resztkach dawnego opactwa. W godzinach przedpołudniowych, w dzień powszedni, gdy przyjechaliśmy, świątynia była zamknięta.
Wystarczyło jednak zadzwonić do drzwi plebanii, aby ks. proboszcz otworzył kościół, włączył oświetlenie i oprowadził nas nie tylko po jego wnętrzu. Mimo burzliwej przeszłości, znacznego uszkodzenia kościoła w roku 1914 podczas oblężenia przez wojska niemieckie pobliskiej Twierdzy Dęblin, nazywanego wówczas Iwangrodem oraz rozgrabienia i spalenia opactwa, obecny wygląd świątyni czyni ją jednym z najcenniejszych sakralnych zabytków późnego baroku i wczesnego rokoka w tej części Mazowsza. Jest to rezultat jej odbudowy w latach międzywojennych.
A także renowacji malowideł przez polskich malarzy wysiedlonych przez niemieckich okupantów z terenów włączonych podczas II wojny światowej do Rzeszy, którzy tu znaleźli schronienie. I poważnego remontu kościoła w latach 1973-1974, elewacji zaś w latach 2005-2006. Mimo, iż z dawnych, oryginalnych zabytków zachowało się niewiele, jest to co oglądać. Obecny kościół wzniesiono, po pożarze poprzedniego i całego klasztoru w końcu XVII w, dopiero w latach 1739 (rozpoczęcie budowy) – 1780 (konsekracja). A już w 1819 r. arcybiskup warszawski Franciszek Skarbek – Malczewski, wykonując postanowienia zawarte w bulli papieża Piusa VII, skasował wśród innych także zakon benedyktynów.
Najcenniejsze książki, starodruki i rękopisy z tutejszej bogatej biblioteki klasztornej wybrał Samuel Bogumił Linde dla tworzonej właśnie w Warszawie Biblioteki Narodowej. Srebrne naczynia liturgiczne, ważące łącznie 63 funty, zabrali w 1820 roku komisarz obwodu radomskiego Wodson i proboszcz ze Zwolenia Grzegorzewski. Biskup sandomierski Adam Posper Burzyński porozdawał sprzęty z klasztornego kościoła kilku innym w różnych miejscowościach, a najcenniejsze zabrał do kaplicy biskupiej. Samych ornatów było 96. Ponadto monstrancje, kielichy, puszki oraz wiele cennych obrazów.
Drugi etap wywożenia poklasztornych dóbr i wyposażenia nastąpił w roku 1846. Ówczesny biskup sandomierski Józef Joachim Goldtmann, rozdał, z upoważnienia rządu, kilku parafiom ołtarze, konfesjonały, ambonę, lożę opacką, ławy. Do Sandomierza wywieziono kamienną kropielnicę, sześć wielkich lichtarzy cynowych, a nawet marmurową posadzkę. Opuszczony kościół i dawne klasztorne budynki zaczęły niszczeć. Miejscowa ludność wymusiła jednak, czy raczej wyprosiła, przywrócenie nabożeństw w klasztornym kościele, który ponownie konsekrowano w 1885 roku.
Co w takim razie pozostało, lub zdołano na nowo wyposażyć kościół, oraz w ogóle po benedyktynach, że jest to nadal cenny zabytek zasługujący na zwiedzenie i poznanie? Przede wszystkim piękne wnętrze późnobarokowe kościoła ze ścianami i stropem pokrytymi malowidłami, a całość w tonacji bieli i ciepłego różu. Wśród fresków wyróżniają się medaliony z podobiznami króla Bolesława Chrobrego i palatyna Sieciecha< trzech szczególnie zasłużonych opatów i papieży: Klemensa XI i Benedykta XIII oraz dekoracje kwiatowe. Ładnie wkomponowane są w nie białe stiukowe płaskorzeźby i sceny.
Ołtarz główny z plastycznym Ukrzyżowanym, po bokach postaciami św. Benedykta i jego siostry św. Scholastyki, a nad nim rzeźba Boga Ojca z aniołami w obłokach. A poniżej czarno – złota część z pięknym krucyfiksem i postaciami aniołów. W tym samym stylu jest ambona, a na chórze zabytkowe organy. Uwagę przyciągają również ołtarze w bocznych kaplicach. Po lewej stronie nawy z centralnym obrazem Maryi z Dzieciątkiem, z licznymi wotami dookoła. Po prawej z rzeźbą przedstawiającą zdejmowanie z krzyża przez mnicha w brązowym habicie Jezusa wiszącego już tylko na lewej ręce. To tylko najważniejsze obiekty.
Proboszcz pokazuje nam również odsłonięte w trakcie badań archeologicznych elementy fundamentów i ścian romańskich. Prowadzi do zakrystii ze starymi meblami, a na ścianach obrazami, kamiennym epitafium i innym wartymi obejrzenia pamiątkami. Sprowadza nas do katakumb z ceglanymi ścianami i stropami, rozciągających się pod całym kościołem. Pochowano w nich ponad 280 zakonników, ale jedynym widocznym śladem tego jest marmurowy nagrobek z wypalonymi zniczami. Wchodzimy też na chór oglądając po drodze wystawę dziejów zakonu, tego opactwa i kościoła oraz efektów badań archeologicznych na terenie opactwa.
Przechodzimy również do przylegającego do kościoła, zachowanego poklasztornego budynku. Wymaga on jednak kapitalnego remontu, na który brak środków. Obecnie częściowo służy jako kościelny magazyn, w którym widzimy m.in. figurki z bożonarodzeniowej szopki, stare lichtarze i inne sprzęty. Część budynków poklasztornych, z których zachowały się tylko ściany, zamieniono w trwałe ruiny. Spośród zachowanych w jednym mieści się obecnie plebania, a w dawnym pałacu opackim, później klasztornej szkole dla synów okolicznej szlachty, w której nauczycielem był m.in. poeta Sebastian Klonowic, zaś jednym z uczniów Jan Kochanowski, jest obecnie Specjalny Ośrodek Szkolno – Wychowawczy.
Cezary Rudziński
Nie dla Jędrusiów tylko dla i przez Stronnictwo Ludowe i kolportowana była na kilka obwodów uczestniczył w tym mój dziadek i jego bracia również, jeszcze do lat 90 powielacz z gazety był u brata dziadka w piwnicy. Rodzina Heliana, dzieci które urodziły się w Opactwie mieszkają w Gdańsku. W obwodzie Kozienice dzial bechowski odzidzial Bilofa a później po jego śmierci Tomasza, ktory po scaleniu wszedl w struktury AK, nie rzadni Jedrusie.
Pełna konspiracja utworzonej w Opactwie (przez redaktora ps Helian) podziemnej gazetki “Pochodnia” dla oddziałów partyzanckich w pierwszej linii “Jędrusiów” skutkuje całkowicie nieznaną historią tej ważnej części walki partyzanckiej w tym rejonie.