Ostatnio dużo się dzieje w moim życiu zawodowym i czekam na kolejne wyzwania. W międzyczasie cieszę się tym, co mnie spotyka. A troski? I tak będą mi towarzyszyć, dopóki żyję – mówi Anna Seniuk, wszechstronna aktorka, doceniana przez krytyków i publiczność, laureatka tegorocznej nagrody VIP
Anna Seniuk : − Do Narodowego nie trzeba zachęcać (uśmiech) – przeważnie mamy komplety. „Fredro”? Wbrew oczekiwaniom to nie jest kolejna premiera jego komedii, lecz wzruszający dokument o jego niezwykłym życiu. Jako szesnastolatek Fredro wstąpił do wojska, brał udział w kampanii napoleońskiej. Jego opis odwrotu wojsk spod Moskwy w 1812 roku jest wstrząsający, zaś stosunek współczesnych krytyków do jego twórczości jest równie dramatyczny. Ale zobaczcie to, państwo, sami. Mamy okazję poznać też hrabiego jako tryskającego humorem młodzieńca. Zdradzę tylko, że to przedstawienie dla dorosłych (!). Jest też kilka scen z jego komedii i są to prawdziwe „perełki” w przedstawieniu.
Anna Seniuk : − Byłam zaskoczona, gdy dowiedziałam się o vipowskiej nagrodzie. Nigdy w życiu nie udało mi się osiągnąć sukcesu w biznesie (śmiech). Ale rozumiem, że jest to ukłon w stronę zasłużonej postaci kultury To cudowne odbierać statuetkę, mając świadomość, że znajduję się w gronie moich wybitnych kolegów – Mai Komorowskiej, Franciszka Pieczki, Krzysztofa Zanussiego, Jana Nowickiego. Chociaż na polu biznesu udało mi się „zrobić interes”, tzn. zrealizować… marzenia. Mam chatkę na Podkarpaciu, łazienkę z oknem, drzewa wokół domu… I to jest bezcenne.
Anna Seniuk : − Role… Z jedną jestem szczególnie związana i to prawie od 50 lat, od kiedy w latach 70. zagrałam w telewizji „Pchłę Szachrajkę” w reżyserii Macieja Wojtyszki. Od tej pory udało mi się wyreżyserować „Pchłę” w wielu teatrach, łącznie z Operą Wrocławską. 10 lat temu bajka ta miała premierę również w Teatrze Narodowym. Do dziś mamy zagranych ponad 200 spektakli. Myślę, że drugie tyle przed nami! Zapraszam rodziców, babcie, ciocie, stryjków… no i oczywiście dzieci na ten rodzinny musical w Teatrze Narodowym.
Anna Seniuk : − Powoli! Dopiero co zagrałam w teatrze Krystyny Jandy monodram „Życie pani Pomsel” w reżyserii Grzegorza Małeckiego. To mój pierwszy monodram w życiu. Jest to autentyczny wywiad Brunhilde Pomsel – byłej sekretarki Goebbelsa – którego udzieliła dziennikarzom, mając…102 lata! Wywiad ten wziął na warsztat wybitny angielski dramaturg Christopher Hampton. Powstała z pozoru lekka opowieść bohaterki o latach młodości. Ale w sumie jest to opowieść o społeczeństwie, które nie zdaje sobie sprawy z tego, co dzieje się wokół, a może nie chce dostrzec rodzącego się faszyzmu.
Moje ostatnie przedsięwzięcie to kolejny monodram. Poczułam, że muszę podzielić się z publicznością rozkoszną książką Sándora Máraiego „Księga ziół”. Ten uroczy tekst jest dla mnie pretekstem do opowiedzenia o moim świecie, moim życiu i moich fascynacjach. To taki „stand up − na siedząco”. A jeśli czegoś nie uda mi się opowiedzieć swoimi słowami, podpieram się poezją Szymborskiej, Świrszczyńskiej, Poświatowskiej, Herberta, ks. Twardowskiego i innych.
Anna Seniuk : − Otóż nie. Poczucie humoru. Cóż mi ze zdrowia, jeżeli będę siedziała w kącie ponura i posępna? Dopóki możemy, śmiejmy się z siebie, swoich słabości i niedoskonałości. Ja próbuję leczyć się poczuciem humoru. Terapia trwa trochę dłużej, ale za to jest bezbolesna (śmiech).
Rozmawiał Mariusz Gryżewski
Dodaj komentarz