DANUTA STANKIEWICZ – Żyjemy, póki mamy marzenia

Opublikowano: 13 grudnia 2018

Widziałam cię wiele razy na scenie, również podczas bali oraz eventów, i muszę przyznać, że masz świetny kontakt z publicznością. Charakteryzuje cię uśmiech i wielki spokój, masz ładny tembr głosu, którym czarujesz już w trakcie zapowiedzi kolejnych piosenek. To wielka sztuka, bo przecież znamy wielu artystów, którzy świetnie śpiewają, ale mają problem w komunikacji z widownią.

Danuta Stankiewicz

Danuta Stankiewicz

Danuta Stankiewicz – To tylko pozorny spokój, ale najważniejsze, że widz czy słuchacz o tym nie wie. Mam jak najlepiej zagrać rolę, niezależnie od okoliczności. Mój stres nie ma prawa ujawnić się na scenie, jest tylko wewnątrz mnie. Praktyka zawodowa to przede wszystkim duża ilość występów na żywo, ona jest najlepszą szkołą dla każdego artysty.

Miałaś – jak sama to nazywasz – kilka ważnych etapów w życiu. Uporządkuj je dla nas.

Danuta Stankiewicz – Pierwszy etap to dzieciństwo. Dobry dom, kochający i szanujący się rodziców, od których zaznałam wiele dobrego i którzy dali mi poczucie bezpieczeństwa. To procentuje w przyszłości. Dzięki temu nie mam kompleksów i zahamowań do realizacji swoich marzeń. Dostałam nie tylko miłość, lecz także wielką siłę i wiarę, że dam sobie radę nawet w najtrudniejszych sytuacjach w życiu.

Potem był etap szkoły, studiów, kiedy chciałam się jak najwięcej nauczyć, bo wiedziałam, że to przyniesie mi korzyści w przyszłości.

Danuta Stankiewicz – Wreszcie kolejny etap, jak w życiu każdego człowieka, kiedy zakłada rodzinę – dla mnie był on też bardzo ważny. Oczywiście w takim zawodzie jak mój nie było łatwo, bardzo jednak starałam się pogodzić pracę z obowiązkami żony i matki. Moje małżeństwo nie przetrwało, ale mam wspaniałe dzieci, które zrekompensowały mi ten fakt.

Rozwiodłam się, kiedy wchodziły w dojrzałość. Mam z nimi świetny kontakt, dały mi spełnienie. Z dumą widzę, że pozostawiam w nich cząstkę siebie, a na świecie są moje dwie wnuczki – z tego powodu rozpiera mnie duma. Nie chcę, żeby to zabrzmiało banalnie, ale jestem wielką szczęściarą.

I ten obecny etap, kiedy jesteś w świetnej kondycji fizycznej i psychicznej. Oglądając zdjęcia, ułożone chronologicznie według tych dotychczasowych etapów życia, można ci pogratulować, bo niewiele się zmieniłaś. Gładka twarz, dobra sylwetka – to jakieś babskie czary?

Danuta Stankiewicz – Dziękuję za komplement. Staram się żyć higieniczne, nie objadam się, nie piję alkoholu, nie palę, a jeżeli chodzi o cerę, nie korzystałam z żadnych inwazyjnych zabiegów i używam tylko polskich kosmetyków.

Obecny etap to czas egoizmu, ale w pozytywnych barwach. Wreszcie mam dużo czasu, żeby skupić się tylko na sobie. Wielu ludzi z mojego pokolenia myśli o artystycznej emeryturze, a ja jeszcze szerzej chcę rozwinąć skrzydła. Miałam już rożne wyzwania artystyczne, m.in. śpiewanie piosenek ludycznych, jak to sama nazwałam, czyli disco polo.

Ten gatunek muzyki – choć obśmiewany i mocno krytykowany – nadal jest bardzo popularny.

Danuta Stankiewicz – Szczerze mówiąc, w najlepszych salach balowych i weselnych oraz na scenach w różnych zakątkach naszego kraju porywa do tańca i śpiewania ludzi w różnym wieku. Nie wstydzę się tego etapu, choć wielu znanych ludzi, którzy również uprawiali ten gatunek, wymazało ten epizod z pamięci. To nieszczere. Nie rozumiem tego. Ten rodzaj muzyki nie budzi agresji, jest nieskomplikowany, utwory mają łatwe słowa i szybko wpadają w ucho. Takie są fakty.

Tu i teraz Danuty Stankiewicz to…

Danuta Stankiewicz – Na przełomie stycznia i lutego ukaże się moja płyta z przebojami lat 60. Będą na niej piosenki, które łączą pokolenia, które pochodzą z najlepszych moim zdaniem czasów dla polskiego rynku muzycznego. Tytuł krążka – „Nie płacz, kiedy odjadę” – to jednocześnie wielki przebój autorstwa Wandy Sieradzkiej. Utwór polsko-włoski, który pięknie wykonywał Włoch Marino Marini.

Ta wzruszająca piosenka jest zrozumiała dla młodych i starych, to utwór ponadczasowy, który od lat wykonuję na koncertach. Na płycie znajdą się też inne hity z tamtych lat: „Rudy rydz”, „Pamiętasz była jesień”, „Serduszko puka”, „Gdy mi ciebie zabraknie”. Mam nadzieję, że płyta sprawi wielką radość wielu sympatykom twórczości lat 60. Na wiosnę planuję też kolejne poważne wyzwanie – przygotowanie i nagranie piosenek wyjątkowej Ewy Demarczyk.

Na zakończenie spotkania opowiedz nam proszę, jakie miałaś święta i jak zakończył się dla ciebie 2016 r.

Danuta Stankiewicz – Na święta pojechałam do Izraela. Miałam przyjemność zaśpiewać polskie kolędy w kościele katolickim w Jaffie. A następnego dnia z okazji Święta Chanuki zaśpiewałam w synagodze Beit Davide. To było wielkie i wzruszające przeżycie.

Masz tyle ambitnych planów oraz energii do ich realizacji, więc – korzystając z okazji – w imieniu własnym i czytelników życzę ci ich realizacji i wszelkiej pomyślności w nowym roku.

Danuta Stankiewicz – Dziękując za życzenia, chcę przekazać czytelnikom „VIP-a” wiele uśmiechu i życzyć im zdrowia oraz wewnętrznego spokoju. Pamiętajcie państwo o mądrym przesłaniu, które – mogę powiedzieć – już dawno stało się moim życiowym mottem: „Żyjemy, póki mamy marzenia”.

Fot. archiwum prywatne D. Stankiewicz

Udostępnij ten post:



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Powiązane treści
Sonos
Dzięki zaawansowanym technologiom, takim jak wzmacniacze kla...
Totalnym must have w szafie każdego mężczyzny powin...
Stanisław Lem
Wielcy tego świata muszą rozwiązać problem katastrof...
czerwone maki
W czwartkowy wieczór w warszawskim Multikinie Złote...
Jan Sabiniarz
16 marca 2024 r. w hotelu Aubrecht w Koprzywnicy mia...