Marcin Jurzysta

Marcin Jurzysta – Wiemy, dla kogo działamy

Opublikowano: 23 grudnia 2023

NGO-sy na całym świecie są dobrem publicznym, bo wchodzą w te sfery, w które władza nie może lub nie chce wkraczać. W Polsce zaufanie i wsparcie, jakie powinniśmy dostawać od rządzących, dostawaliśmy od ludzi. To jest wielkie zobowiązanie, którego nie zaciągnie nigdy żaden polityk, ksiądz czy showman. Dlatego to wsparcie z dołu daje taką siłę – mówi dr Marcin Jurzysta, prezes inicjatywy społecznej „Dziś dla Jutra”

W październiku br. założona przez pana inicjatywa społeczna Dziś dla Jutra otrzymała nagrodę specjalną VIP, ale nie dla nagród działają przecież aktywiści i społecznicy. Co jest dla pana największą motywacją w realizacji codziennych wyzwań?

Marcin Jurzysta : Mówiąc kolokwialnie, obserwacja życia. Gdy widzę, jak kolejne rządy traktują osoby w różny sposób wykluczone, jak stosowana jest spychologia i panuje znieczulica społeczna, to myślę sobie: „tak być nie może!”. Nie może być tak, że my, którzy mamy trochę więcej szczęścia, zdrowia, pieniędzy lub talentów, nie mamy się tym dzielić z innymi.

W moim stowarzyszeniu spotkali się tacy właśnie społecznicy. To osoby publiczne, znane w swoich lokalnych środowiskach, dlatego nie tylko ich bezpośrednie działanie i chęć pomocy innym są tu ważne. Liczy się również siła oddziaływania. Dlatego dosyć zabawne jest nastawienie innego stowarzyszenia, w którym na członkostwo trzeba było sobie zasłużyć. Ludziom należy dawać dobry przykład. Jeśli ich lekarz, szef, sąsiad, radny lub nauczyciel uczący ich dzieci zaangażuje się w jakąś akcję charytatywną, to wcześniej czy później ludzie, którzy dotąd stali z boku, też się zaangażują. A jak już się angażują, to na maksa, zwłaszcza gdy widzą tyle cierpienia, niesprawiedliwości i wykluczenia. I to mnie niesie. To niesie nas wszystkich, o czym świadczy to, że niemal codziennie zgłaszają się do nas nowe osoby chcące działać. To jest przestrzeń dobra, z której w momencie, gdy w kilkanaście osób zaczynaliśmy tę przygodę, nie zdawałem sobie sprawy.

Jakie cele traktuje pan priorytetowo, stojąc na czele DDJ?

Marcin Jurzysta : Bez zastanowienia powtórzę to, co mówiłem podczas Gali VIP. Nie chcę, byśmy mówili o osobach wykluczonych. Moim marzeniem jest, by Polska była krajem bez wykluczeń. Chodzi mi nie tylko o najbardziej widoczne wykluczenia architektoniczne, ale także te mentalne, dotyczące osób z niepełnosprawnościami, prawne wobec mniejszości seksualnych, ekonomiczne w przypadku ludzi spoza ośrodków miejskich, cywilizacyjne wobec kobiet itd.

Jako nauczyciel pragnę też walczyć z językiem wykluczenia, który jest obecny nie tylko w szkołach. Nie dotyczy to wyłącznie środowisk prawicowo-fundamentalistycznych. Jeśli słyszę z ust ludzi, wydawałoby się związanych z organizacjami demokratycznymi, określenia typu „kaleka”, „pedał”, „czarnuch”, „żółtek”, „ciapaty” itd., to zastanawiam się, w jakim kraju i wśród jakich ludzi żyję. Jeśli chcemy walczyć z wykluczeniem społecznym, zacznijmy od zmiany języka, którego sami często nie kontrolujemy.

Pragnę też, by przy zakładaniu biznesu, wchodzeniu do polityki czy rozpoczynaniu nowej pracy kategorią wartościującą nie była kwestia rasy, religii, koloru skóry, niepełnosprawności, orientacji seksualnej i płci. Jesteśmy równi i o tę równość we wszystkich z wymienionych dziedzin moja organizacja będzie zabiegała. Będziemy rozliczać nową władzę z realizacji obietnic, jakie składała w stosunku do wszelkich mniejszości, gdy była jeszcze opozycją.

W czym tkwi siła organizacji pozarządowych i jak rozumie pan sukces w kontekście działalności prospołecznej?

Marcin Jurzysta : NGO-sy na całym świecie są dobrem publicznym, bo wchodzą w te sfery, w które władza nie może lub nie chce wkraczać. Wszędzie − może z wyjątkiem Węgier, Białorusi, Rosji − organizacje pożytku publicznego są z tego powodu doceniane przez władze. W Polsce przez 8 lat byliśmy dezawuowani. Atmosfera, która panowała wokół organizacji non profit, była wręcz agresywna. Zaufanie i wsparcie, jakie powinniśmy dostawać od rządzących, dostawaliśmy od ludzi. To jest wielkie zobowiązanie, którego nie zaciągnie nigdy żaden polityk, ksiądz czy showman. Dlatego to wsparcie z dołu daje taką siłę. W ostatnim czasie zostaliśmy mało przyjemnie potraktowani przez polityków i gdybyśmy sami nimi byli, to pewnie byśmy się poddali i zakończyli tę działalność. Jednak my wiemy, dla kogo działamy, i chcemy wciąż to robić.

Ale pan jest blisko polityki. Miał pan startować do sejmu z listy Koalicji Obywatelskiej.

Marcin Jurzysta : Wielokrotnie powtarzałem, że politykę traktuję jako narzędzie do skuteczniejszego realizowania naszych celów. W tym kontekście faktycznie najbliżej mi do KO, ponieważ to ona jest najbardziej wiarygodna, jeśli chodzi o dostrzeganie wyzwań społeczeństwa obywatelskiego i współpracę z NGO-sami. Ostatecznie nie wystartowałem i być może dobrze się stało. Dla organizacji społecznych ważne jest bowiem, by być po stronie demokratów z różnych opcji, a nie identyfikować się wyłącznie z jedną z nich. Jeśli partie demokratyczne zrealizują to, o co postuluję, czyli utworzą jedną listę, to chętnie wesprę ją swoim nazwiskiem. Na tę chwilę w środowisku lokalnym jest dużo roboty.

Rozmawiała Zuzanna Maj

Udostępnij ten post:



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Powiązane treści
Totalnym must have w szafie każdego mężczyzny powin...
aktywność fizyczna
Dni stają się coraz dłuższe, zza chmur odważniej wychyla się...
Sławomir Zawadzki
Kryptowaluty stanowią...
SAKANA
Nie istnieje jeden przepis na sukces, każda restaura...
Ciocia Tunia
Dawanie radości dzieciom oraz ich wdzięczność za to...